Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Rzecznik Praw Obywatelskich o KN
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Roman P19-04-2004 16:11:01   [#01]

http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040419/prawo/prawo_a_7.html

Poprawić warunki pracy nauczyciela a KN zlikwidować - co wy na to  ?

Kierunek i myślenie dobre, jednak gdzieś w środku mam pewne obawy. Faktem jest, że KN jest skostniałym tworem, niezwykle ograniczającym możliwości dyrektora. Z drugiej strony boję się, co nasi politycy mogą skonstruować w zamian - w dobie cięć budżetowych.

agabu19-04-2004 16:16:50   [#02]

Popieram

W całej rozciągłości wywodu !
Majka19-04-2004 16:41:55   [#03]

agabu :)

W konsekwencji wiele gmin nie jest w stanie prowadzić szkoły, bo bardzo sztywny gorset Karty uniemożliwia jakikolwiek manewr i w żaden sposób nie pasuje do miejscowych warunków. Często koszty funkcjonowania szkoły narzucone przez Kartę absolutnie wykraczają poza możliwości danej gminy. W wielu z nich pensje nauczycielskie - bardzo niskie, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości - przekraczają 90 proc. budżetu gminy przeznaczonego na edukację. To jest powód, oczywiście jeden z wielu, ale bardzo istotny, dążenia organów samorządu do likwidacji szkół. Jeżeli można by było uelastycznić ten gorset, zapewne udałoby się niejedną szkołę uchronić przed likwidacją.

Znając konsekwentną oszczędność władz , pod które obie podlegamy, nie jestem tak entuzjastyczna.... Wybiorą najtańsze rozwiązanie (biedaszyby mają pierwszeństwo przed oświatą).

agabu19-04-2004 20:27:17   [#04]

o rany

Sama sobie jestem winna. Z pośpiechu wyszło tak, że popieram wywód Romana. a mnia chodziło o wywód Rzecznika Praw obywatelskich. Od dawna twierdzę, że KN przynosi szkole więcej szkody niż pożytku. Zgadzam się z Profesorem,że służy przede wszystkim słabym nauczycielom i że jest przyczyną likwidacji wielu placówek. Uważam też, że dyrektor, który nie może zwolnić kiepskiego pracownika nie ma właściwego wpływu na jakość pracy szkoły, ża którą przecież odpowiada. KN tworzy swoista paranoję.
grażka19-04-2004 20:50:48   [#05]

"W wielu z nich pensje nauczycielskie - bardzo niskie, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości - przekraczają 90 proc. budżetu gminy przeznaczonego na edukację."

Widzę tu pewną sprzeczność - abstrahując od KN.

Nauczyciele się kształcą, zdobywają kolejne stopnie awansu - prawo do wyższych pensji, które i tak są niskie. Zatem budżet gminy nie będzie wystarczał nawet na pensje - ekonomicznie uzasadnione jest zatrudnianie nauczycieli o niskim stażu i dorobku, na więcej niż wynosi pensum dydaktyczne. I to się już dzieje.

Marek Pleśniar19-04-2004 22:06:04   [#06]

dlatego trzeba uwolnić rynek pracy. Znaczy po ludzku mówiąc - ulubione tu u nas - won z KN;-)

Majka19-04-2004 22:24:06   [#07]

będę zachowawcza ;)

Marku, uwolnić rynek pracy - to pozwoli na podniesienie poziomu, konkurencję i da inne (często omawiane) plusy.

Natomiast ten niepokojący fragment o uelastycznieniu gorsetu sugeruje co innego: oszczędne samorządy mogą -przy zachowaniu zasad rynkowej konkurencji- proponować niższe pensje  :(

Potwierdzam to, co pisze Grażka: zaczyna się pomalutku sugerowanie, by zarudniać tańszych nauczycieli, by drogim (dyplomowanym) dawać golutkie etaty .....To coraz głośniej szeptane wieści.

Leszek19-04-2004 22:34:55   [#08]

Osobiście jestem za zniesieniem KN i stosowaniem  kodeksu pracy w szkolnictwie, popieram racje RPO.

pozdrawiam

Marek Pleśniar19-04-2004 22:39:02   [#09]
ja też:-)
Jersz19-04-2004 22:48:43   [#10]

+ i -

Można wyliczać plusy i minusy zniesienia KN. Uważałem , że nasze wejście do UE przyspieszy jej "rozkład" i w konsekwencji likwidację. Jest rzeczywiście gorsetem, zwłaszcza tryb rozwiązywania umowy o pracę. Rezygnacja z wszystkich ich zapisów nie będzie korzystne dla naszego kraju. Jest bardzo wiele samorządów bardzo biednych i takich które "zawsze" uważały że szkoły to kula u nogi. Urynkowienie wynagrodzeń, pensum nauczycielskiego przyspieszy jeszcze większe zróżnicowanie poziomu kształcenia w kraju ...

Smutne

Jersz

grażka19-04-2004 22:55:40   [#11]

Marek, Leszku

Czy uważacie, że wprowadzenie elastyczności zatrudnienia zaowocuje zwiększeniem jakości? Jak to się ma realnie przełożyć?

Przypuszczam, że nie tylko w Polsce funkcjonują przepisy chroniące nauczyciela po osiągnięciu pewnego stopnia zawodowego.

LeŚ19-04-2004 23:10:46   [#12]

Jakby nie patrzeć, wszystkie te rozważania idą w jednym kierunku: szukania pieniędzy (czytaj- oszczędności) w worku, w którym

ciagle jest ich mało.
Zgadzam się z tezą , że KN jest ochronką dla "cienkich" n-li, podobną ochronką, a może i lepszą są przepisy o Zw.Zawodowych

(szczególnie dla ich "działaczy"). Obawy środowisk nauczycielskich o złe zamiary wobec nich, tych którzy dążą do zmiany KN,

zapewne są uzasadnione. Jeżeli niektórzy z nas (n-le, dyrektorzy) mieli, bądź mają do czynienia z organem prowadzącym,

cierpiącym na coraz większy brak środków finansowych, to wiedzą jaka jest presja  na szukanie oszczędności w portfelach n-li.

Jeżeli do tego, jest to mała miejscowość lub gmina, o niskich dochodach, z ludnością słabo wyedukowaną, to n-le z pensją

1200-1500 zł, są solą w oku dla większości mieszkańców, natomiast dla miejscowych rajców niezłą pożywką przy różnych okazjach

"kontaktów ze społeczeństwem".
Finanse oświaty prowadzonej przez samorządy są jak na widelcu- z każdej strony można je obejrzeć i próbować przy nich

majstrować. Chętnych jest coraz więcej, bo w skali budżetów gmin, budżety dotyczące oświaty dochodzą do 70% i więcej. Jest to

chore. Pokazuje jak Państwo Polskie traktuje samorządność i jakim priorytetem dla Polski w rzeczywistości jest oświata.

Zmiany ustrojowe w Polsce, spowodowały "rynkowe myślenie" o wszystkim co nas otacza, co związane jest z finansami. Nie ma

obszarów naszego życia których by "niewidzialna" ręka rynku, w większym lub mniejszym stopniu, nie dotknęła. Uważam że jako

oświatowcy powinniśmy dążyć do tego żeby umieć wyprzedzać działania i wpływać na myślenie wszelkiego rodzaju "uzrowicieli".

Powinniśmy umieć głośno i z przekonaniem mówić o problemach i zagrożeniach w oświacie, o wadze kształcenia młodych ludzi,

umieć wskazywać rozwiązania, nawet z narażeniem własnych interesów. N-le powinni być aktywni i widoczni w lokalnych

społecznościach, powinni brać udział w tworzeniu lokalnej polityki, powinni być liderami w swoim środowisku. Czy mamy takich

ludzi w naszych szkołach? Ilu ich jest? Dlaczego tak niewielu? Gdzie ONI są? Jeżeli "ONYCH" nie ma, to zastąpią nam ich ...

"ukochane" ZW. Zawodowe. A na koniec: "Dajcie mi budżet mojej szkoły do dyspozycji i trochę wolnej ręki, a wykroję z niego "nieco" grosza, bez narażania kieszeni n-li". Pozdrawiam.

LeŚ19-04-2004 23:14:15   [#13]

sorrki

Przepraszam..., zła czcionka.
RomanG19-04-2004 23:22:32   [#14]

Jeszcze jedna kwestia: za poprzedniej kadencji Sejmu była inicjatywa znacznego wzmocnienia roli rodziców w procesie edukacji, wprowadzenia ich do szkoły, i to w różnym charakterze - nie po to, żeby przesunęli fortepian przed akademią, ale żeby intelektualnie brali udział w pracy szkoły, byli jednym z podmiotów jej funkcjonowania, tak jak to jest w liceum przy ulicy Bednarskiej w Warszawie. Wtedy się nie udało, projekt odpowiedniej ustawy został odrzucony większością głosów. Myślę, że do tej kwestii trzeba absolutnie wrócić. W tym wypadku Karta też blokuje autentyczny wpływ rodziców na działanie szkoły, na ocenę nauczycieli, na ich wybór, na przeprowadzenie konkursu na dyrektora szkoły.

Niedawno rozmawiałem z panią dyrektor jednej z najlepszych w regionie szkoł niepublicznych. Mówiła, że pierwsze dwa-trzy lata funkcjonowania placówki, to były nieustanne konsultacje z rodzicami, ciągłe pytanie ich o zdanie, demokracja pełną gębą.
Potem w gronie wspólnie doszli do wniosku, że albo są fachowcami i sami wiedzą, czego chcą i do czego dążą, mają własne pomysły i własne koncepcje, na tyle fachowe, że wprowadzenie ich w życie będzie dobre dla szkoły i dla uczniów, albo tymi fachowcami nie są i z każdym drobiazgiem lecą poradzić się rodziców.

...autentyczny wpływ rodziców na działanie szkoły, na ocenę nauczycieli, na ich wybór, na przeprowadzenie konkursu na dyrektora szkoły.

Idźcie za Zollem, będziecie mieli lepiej :-)))
Jak w niepublicznych na przykład, z wszystkimi ich wadami i patologiami. Zamienił stryjek siekierkę na kijek.

A rodzice w znakomitej większości to aż takiego wpływu na działanie szkoły nie chcą. Kiedy idę do fryzjera, to ma mnie on po prostu dobrze ostrzyc, a nie pytać nieustannie o zdanie z trzęsącymi się z niepewności rękoma i na siłę wciągać mnie w tworzenie koncepcji działania jego zakładu. Mam prawo się nie angażować? A zmienić fryzjera na takiego, co wie i nie pyta?

maeljas20-04-2004 08:33:39   [#15]

Na własnym....

Jestem bardzo ciekawa - jak to by"zagrało" w rzeczywistości:

"Dajcie mi budżet mojej szkoły do dyspozycji i trochę wolnej ręki, a wykroję z niego "nieco" grosza, bez narażania kieszeni n-li".

" Wyczarterujcie' szkołę

Mamy możliwość zmiany organu prowadzącego -zakładamy stowarzyszenie i przekształcamy obecną szkołę na szkołę niepubliczną. Taka szkoła utrzymuje się z subwencji oświatowej i ewentualnie z czesnego płaconego przez rodziców oraz okazjonalnych wpłat sponsorów (tu mieszczą się także  ewentualne dotacje na konkretne zadania ze strony różnych fundacji - o ile taką nam przyznją)

Mam propozycję dla pp dyrektorów - policzcie czy utrzymalibyście szkołę na takich warunkach ( bez czesnego). 

Jakie dane są potrzebne?

  1. Koszty - wydatki na utrzymanie szkoły np. za rok 2003 (koszty osobowe, bezosobowe, utrzymanie budynku ect.)
  2. Dochody:
  • subwencja liczona na jednego ucznia (co miesiąc przychodzi kwota subwencji przemnożona przez liczbę uczniów - jeżeli jakiś uczeń odejdzie - ta kwota obniża się) - w 2003 roku w Lublinie ta subwencja wynosiła: - szk. podst. 200,50zł, gimn. - 200,50 zł, liceum-209,50zł - Uwaga! w tej kwocie finansowane jest także ewentualne nauczanie indywidualne - jeżeli trafi się taki uczeń - nie dostaje się na niego dodatkowych pieniędzy)
  • kwoty, które udało się Wam zdobyć, "zarobić" (sponsorzy, wynajem sal itp) - nie bierzcie pod uwagę pieniędzy, które dostaliście ekstra od gminy czy Menisu - np na awarie, remonty, dofinansowania szkoleń itp. - tego już nie dostaniecie
Marek Pleśniar20-04-2004 09:19:36   [#16]

amerykańskie szkoły czarterowe bez grantów i sponsorów nie utrzymałyby się. To u nich normalna praktyka - walka o byt tych szkół.

W takich realiach kształci się u nich 680 tys. dzieci i młodzieży.

grażka20-04-2004 10:03:40   [#17]
Jaki to procent wszystkich uczniów? Pytam, bo jestem ciekawa czy to rozwiązanie dominujące albo z tendencją rosnacą.
maeljas20-04-2004 14:58:44   [#18]

do#15

Jeszcze zapomniałam dodać, że przy planowaniu lub wyliczaniu budżetu placówki nie należy brać pod uwagę z pkt. :"kwoty, które udało się Wam zdobyć, "zarobić" (sponsorzy, wynajem sal itp) " - nie są to kwoty gwarantowne - a większość garntów u nas ma obwarownia, że nie można tych pieniedzy przeznaczać na bieżącą działalność
panda20-04-2004 16:51:23   [#19]

W szystko mi jedno, czy KN będzie KN czy też istotne elementy znajdą się w U OSO. Ważne jest, aby interes edukacji był należycie zabezpieczony. Wszyscy możemy sobie ponarzekać na wybrane zapisy KN i to w zależności od stanowiska z jakiego patrzymy. Bałabym się jednak traktowania n-li z KP. Wystarczy popatrzeć na rozbieżności w tych elementach wynagrodzeń, o których decydują samorządy (wszystkie motywacyjne, funkcyjne, godziny zastępcze... na terenie Polski). Nie są UZASADNIANE jakością świadczonej pracy! Liczy się tylko kasa. Czemu piszecie, że o pewnych sprawach (np. dyplomowany na gołym etacie i bez zastępstw) mówi się szeptem. Ja mam na piśmie jako wytyczne OP. Zalecono mi zatrudniać tylko stażystów lub nauczycieli, którzy tracą pracę w innych jednostkach. Czy tu chodzi o efekty nauczania? Jaką mamy gwarancję, że nie znajdziemy się w sytuacj, że OP tak skalkuluje budżet, żeby zatrudniać z możliwie niskim stopniem awansu? Podstawą zwolnienia dyplomowanych będzie: redukcja z powodów ekonomicznych. Dlaczego nie widzę głosów, że należy zabezpieczyć budżet uwzględniając wszystkie obszary pracy szkół. Czy ktoś słyszał o odebraniu przywilejów radnym, posłom... . O odebraniu w czasie dokonanym. Bo temat trzynastek "R" może wracać jak aborcja. O ile sobie przypominam opcja rządząca opowiadała się za likwidacją senatu i co sami siebie mieli zlikwidować?

Chciałabym zaznaczyć, że nie piszę z punktu widzenia własnej kasy, ale osoby, która będzie musiała realizować polecenia (bo nie politykę). Wręczałam już wypowiedzenia wilokrotnie i do dzisiaj są tp dla mnie najczarniejsze momenty.

TereKlo20-04-2004 16:54:16   [#20]

a na świecie....

A jak to jest w innych krajach - tych bardziej i trochę bardziej rozwiniętych. Orientuję się trochę w funkcjonowaniu oswiaty w Anglii i w Kanadzie, gdzie nauczyciel ma bardzo dobre warunki pracy i płacy. Jednakże nasnuwa mi się refleksja - dlaczego "w świecie" nauczyciele są pilnie poszukiwani, mimo niezłych warunków płacowych? Zawód niebezpieczny?
Nie dajmy się wpuścić w kanał jałmużny - wiem, że nasz zawód to powołanie, ale skoro bez KN mamy być na wolnym rynku, to dlaczego znów biedę klepać?
Majka20-04-2004 17:45:35   [#21]

interes edukacji...

A właśnie słuchałam w RMF , że w Tarnowie postanowiono zrezygnować z pedagogów szkolnych.... ot, oszczędności.

Ich funkcję mają przejąć wicedyrektorzy.

Leszek20-04-2004 20:53:28   [#22]

A może spójrzmy trochę z mniejszym elementem narzekania... bo sama KN czy KP nie uchroni oświaty (w tym nauczycieli) gminnej od cięć w ramach wyszukiwania oszczędności...

a może większa aktywność nauczycieli, start w wyborach do rad... wejście tam i uzyskanie realnego wpływu na decyzje finansowe jst...

a przy tym normalnie funkcjonujące prawo pracy dające dyrektorowi możliwość prowadzenia właściwej polityki kadrowej (bez ochronki dla obiboków)...

pozdrawiam

grażka20-04-2004 20:58:26   [#23]
Wybacz Leszku - aktywność to ja realizuję w pracy zawodowej. Gdybym chciała jeszcze być politykiem, to nie powinnam mieć rodziny.
Leszek20-04-2004 21:10:29   [#24]

zgadzam się Grażko z Twoim stwierdzeniem o niechęci bycia politykiem... rozumiem to...

ale ktoś musi działać w radzie by chronić interesy oświaty gminnej... jeśli dotąd mamy takie sygnały o oszczędnościach jak wyżej to cóż, tylko ponarzekać, siąść i płakać...

myślę, że jednak środowisko oświatowe musi się bronić... i uczestniczyć w sprawowaniu władzy...

wyłonić i wspierać tych spośród siebie, którzy się podejmą obrony oświatowych interesów...

tak przynajmniej dwadzieścia lat temu zrobiłem, pracując w szkole i zasiadając w radzie gminy (dziś nieco inne realia, ale finanse podobne... jak ich dla oświaty nie przypilnujesz to nie zobaczysz)...

pozdrawiam

grażka20-04-2004 21:20:09   [#25]

Przykro mi, poniosło mnie, przepraszam.

"Nie ma prostych oczywistości."

grażka20-04-2004 21:25:16   [#26]

Nie widziałam, że napisałeś - bo pisałam i kasowałam jakąś mniej emocjonalną odpowiedź. ;)

Leszek20-04-2004 21:47:11   [#27]

:-))))

pozdrawiam

Dorsto20-04-2004 21:56:20   [#28]

A mnie dziwi,dlaczego znów szuka się oszczędności w oświacie. Jakoś nie słychać, by oszczędzali na radach *(gmin, powiatów, dietach) i innych pomysłów na oszczędzanie też nie ma. Może zamiast oszczędzania na oświacie ktoś zająłby się np. rozliczeniem niegospodarnych decyzji włodarzy i szukania oszczędności także w innych dziedzinach.

Leszek20-04-2004 22:03:50   [#29]

piękne słowa Dorsto... ale tego "ktosia" nie widać...

chyba, że ...

pozdrawiam

Dorsto20-04-2004 22:31:14   [#30]

Poprawić warunki pracy nauczyciela a KN zlikwidować - co wy na to  ?

I jeszcze jedno mi się nasunęło: konkretnie: jak poprawić warunki pracy?

Czyż do tej pory wszystkie działania nie miały prowadzić do poprawy warunków pracy i jakości nauczania? Bo ja jakoś tej poprawy nie widzę ...

Jersz20-04-2004 22:57:08   [#31]

"nauczyciele do szkół"

To hasło to nie tylko żart. W radach gmin, powiatów, na stanowiskach burmistrzów i wójtów jest bardzo dużo (w mojej ocenie nawet za dużo) nauczycieli. Wolałbym, żeby to rządzenie w gminach (tzn. komu dać a komu nie) nie zależało od tego czy radni i wójt są rolnikami, nauczycielami czy przedsiębiorcami.

Jersz

Antoni Jeżowski20-04-2004 23:40:27   [#32]

hm...

Prawdę mówiąc, jestem nieco zawiedziony. Prof. Zoll proponuje dyskusję o KN, a tu albo "luźne uwagi na kanwie", albo wielkie oczy małego stracha... (no, są wyjątki... :)

Rad bym usłyszeć, co w KN jest dobre, a co złe? Czy KN ma przyszłość? Co Wy no to, że KN dzieli nauczycieli na dobrych (korzystających z jej dobrodziejstw) i na tych wrażych (którzy z różnych powodów nie chcą, lub nie mogą z niej korzystać)? W myśl jej art. 1 nie są przecież nauczycielami!!! Jak się ma do naszych praw obywatelskich? Ciekawe, co o KN sądzą Ci, co z zawodu odeszli (bo chcieli... bo musieli...), a KN, czyli prawo Rzeczpospolitej, nie honoruje ich praw nabytych (ten rozdział w ich życiorysie liczy się tak, jak - z przeproszeniem - zbieranie złomu...)?

OP staje się w niektórych wypowiedziach kolejnym "chłopcem do bicia". Nie jestem zaślepionym jego entuzajstą, ale czy nie jest to kolejny przejaw oglądania spraw przez niezbyt przeźroczysty "kosz na śmieci"...?

A co do działaczy związkowych: no cóż, nawet malutcy chcą jakoś zaistnieć... Ich format i poziom argumentów jest niestety spadkiem po epoce, która zostawiła nam - idąc za ks. prof. Tischnerem: "homo sowieticus"... Smutne to. KN zaś trwa. Mimo słusznych acz ostrożnych pohukiwań...

Marek Pleśniar21-04-2004 00:19:49   [#33]

związkowa retoryka wypełzła poza ZZ. To te wielkie oczy

a zbieranie złomu dedykuję sobie. Z racji puszek po Heinekenie oraz kontestowania KN z jej dobrodziejstwami.

grażka21-04-2004 00:49:20   [#34]

Nie sypiam z KN pod poduszką i akurat w tych dniach nie mam czasu na szczegółową dyskusję.

Zresztą, nie wiem czy mam jeszcze ochotę. Rozumiem, że dość tu związkowej retoryki.

Czas zatem na tych wyjątkowych interlokutorów.

Marek Pleśniar21-04-2004 07:16:06   [#35]
zła jakaś grażka? hę?
RomanG21-04-2004 07:54:06   [#36]

No więc co takiego jest złego w tej Karcie?

Gwarancje zatrudnienia? Urzędnicy korpusu służby cywilnej też je mają i jakoś nikt tu nie psioczy. Nauczyciele to nie jedyne osoby zatrudniane na podstawie mianowania.

Nie można zwolnić złego nauczyciela? A może wielu dyrektorom brak po prostu odwagi, aby takie sprawy wyciągać na światło dzienne i doprowadzać do satysfakcjonującego końca?

Helena S21-04-2004 09:35:10   [#37]

Romanie

To nie jest kwestia braku odwagi dyrektora! Światło dzienne też nie ma nic "do rzeczy". To chodzi o możliwość doboru kadry, o rynek pracy, o wyeliminowanie patologii: " ależ pani dyrektor ja mam dzisiaj cztery lekcje". O art. 42 ust. 1, który nie jest precyzyjny, bo dla mnie znaczy co innego, a dla nauczyciela - co innego. Bo zapis o "obowiązkowym wymiarze zajęć dydakt. wych. opiek." niesie za sobą informację, że pozostałe do 40 godz. są już nieobowiązkowe i ktoś łaskę mi robi, że pracuje. A potem mamy przeciwko sobie - jako nauczyciele - stały tekst: przecież wy pracujecie 18 godz w tygodniu! nie wspominając o wakacjach, feriach itp! I tłumacz się za każdym razem, że to nie tak, że my też 40 godz. Pozdrawiam Helena.
Antoni Jeżowski21-04-2004 09:54:10   [#38]

***

Roman jak zwykle prowokuje. Mnie jednak nie o prowokacje chodzi, a o rzetelne zajęcie się tematem Karty. Może kilka pytań:

1. Dlaczego, zgodnie z polskim prawem, nauczycieli dzieli sie na lepszych (mogących w pełni z Karty korzystać) i gorszych, w szkołach np. niepublicznych (z Karty nie korzystających, czy w myśl prawa są to JESZCZE nauczyciele)?

2. Które tzw. przywileje w Karcie mają dla nauczycieli znaczenie, a które są iluzoryczne i tylko psują krew wokół oświaty (vide: temat preferencji dla dzieci nauczycielskich w czas przyjęć do szkół średnich czy wyższych)?

3. Czy możliwe jest przyjęcie przez środowisko nowoczesnej ustawy o zawodzie nauczyciela, odrzucającej balast wszystkich przeszłych kart?

Pytań zresztą jest więcej. Myślę, że do sprawy trzeba podejść systemowo i przyszłościowo, a nie "gdybać" o pensum i kilkuzłotowych dodatkach. Życie już pokazuje, że trwanie w okopach KN przynosi w tym choćby zakresie WSZYSTKIM nauczycielom fatalne rozwiązania: ot np. obrabiana właśnie w Sejmie propozycja znacznego zmniejszenia odpisów na ZFŚS, pomysły z likwidacją "trzynastki" itd. A pomijanie uprawnień do emerytury naliczanej "jak nauczycielom" jeśli ktoś miał (nie?)szczęście i z zawodu wyemigrował "przed czasem" więc nie odchodzi na "spoczynek" ze szkoły, choć swego czasu w tej szkole ponad 20 lat gardło zdzierał?

Zapraszam do wynurzeń i przemysleń na ten temat. Chciałbym "w tym temacie" coś zrobić, ale chcę wcześniej poznać stanowisko samych zainteresowanych.

PS. Marku, mówisz heineken? Hm... jak wiesz mnie także interesuje ten wątek... :) Może w Gilowicach...?

beera21-04-2004 10:04:35   [#39]

Chętnie się włączę do tej dyskusji

, choć temat śliski i można na nim wywinąć kozła.
W kuluarach, w zaciszu gabinetów, pólgłosem, na temat likwidacji KN rozmowy prowadzone są- i owszem. Powiedzieć jednak to publicznie...

W Wypowiedzi Zolla widzę sprzeczności, które są trochę podobne do tych, ktore rodzą się w człowieku posiadającego pragnienia do posiadania ciasteczka, mimo zjedzenia go.
W dodatku idee Zolla idą w moim zdaniem zlym kierunku:
Takie, że podmioty-założyciele szkół, które są rzeczywistymi pracodawcami, właściwie nie mają nic do powiedzenia. Organy samorządu terytorialnego, które prowadzą szkoły, nie zawierają układów z zatrudnianymi ...

A cala wypowiedź jest najeżona niekonsekwencjami:
Często koszty funkcjonowania szkoły narzucone przez Kartę absolutnie wykraczają poza możliwości danej gminy. W wielu z nich pensje nauczycielskie - bardzo niskie, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości - przekraczają 90 proc. budżetu gminy przeznaczonego na edukację.

Jednak, mimo wątpliwości, co do tego tekstu, chętnie zjednoczyłabym się z Zollem w jego zamysłach.

Przede wszystkim,  dlatego, że KN to przeszłość.
Przejdzie do przeszłości w bardzo prosty sposob- samorządy ominą ją zakładając fundacje lub stowarzyszenia (to już się zaczęło) oraz wyrzucą ją ze szkolnej rzeczywistości placówki niepubliczne- ktorych czas nadchodzi wielkimi krokami.

Ale to nie jest najważniejsze, bowiem
Szkoła jest miejscem, w ktorym podmiotem jest uczeń. Szkoła dzialać ma na jego rzecz.
KN i rozporządzenia z niej wynikajace powodują zaburzenie tego stanu poprzez stwarzanie sytuacji braku możliwości zwolnienia kiepskiego nauczyciela, kiepskiego ustawienia awansu zawodowego ( choć tu więcej zastrzeżeń mam do rozporządzenia wynikającego z KN), niejednoznaczności związane z czasem pracy nauczyciela oraz bardzo duże uprawnienia n-lskie jesli chodzi o urlopy (a i tu mamy niejednoznaczności związane z okresami przerw światecznych)

Szkoła to także zakład pracy, i tu
uprawnienia pracownicze wynikające choćby z Art. 54 to przeżytek epoki, zupelnie nieadekwatny do czasów a Art 56 jest aż zabawny..
uprawnienia urlopowe, znowu niejednoznaczności związane z czasem pracy
No i oczywiście zupełnie dla specyfiki zwyklego zakładu pracy obca  niemożność zatrudniania przez dyrektora  kadry pedagogicznej właściwej dla potrzeb tego zakładu pracy

W KN mamy także trochę prawnych gniotow- jak to projektowane:
 Wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe i za godziny doraźnych zastępstw wypłaca się według stawki osobistego zaszeregowania nauczyciela, z uwzględnieniem dodatku za warunki pracy, z tym że w przypadku przydzielenia nauczycielowi godziny doraźnego zastępstwa tylko w celu zapewnienia bezpieczeństwa uczniom, wynagrodzenie za tę godzinę może być obniżone nie więcej jednak niż o 25%.”;
Co oznacza, ze n-l bibliotekarz, n- pedagog i matemtayk ( np) za tę samą pracę w tym samym zakładzie pracy otrzymaja inne wynagrodzenie.

Lub niejednoznaczności
np.- w KN operuje się pojęciem "zajęcia dydaktyczne" podczas gdy w aktach wykonowaczych takiego pojęcia w odniesieniu do zajeć n-lskich raczej nie spotkamy, mówi się o zajęciach edukacyjnych .

Chętnie więc o likwidacji KN porozmawiam,  jednak podczas tej rozmowy musimy mówić o kontekście pracy szkól.
Więc owszem- można rozmawiać o zniesieniu KN przy jednoczesnym toczeniu rozmów o standardach pracy polskich szkól oraz o roli dyrektora  ( w przypadku zniesienia KN- parasola ochronnego przeciwko zakusom OP on będzie musiał tę rolę przejąć)

Bowiem likwidacja KN nie może prowadzić do  wzmocnienia roli OP.
Dla mnie to w prostej linii prowadzi do tego, o czym już wspomniał Jersz- o plamach na mapie polskiego szkolnictwa.

Ale opowiesci o OP to na inny wątek

beera21-04-2004 10:08:36   [#40]

wywaliło mi częśc postu:-(

Co oznacza, ze n-l bibliotekarz, n- pedagog i matemtayk ( np) za tę samą pracę w tym samym zakładzie pracy otrzymaja inne wynagrodzenie.

Lub niejednoznaczności
np.- w KN operuje się pojęciem "zajęcia dydaktyczne" podczas gdy w aktach wykonowaczych takiego pojęcia w odniesieniu do zajeć n-lskich raczej nie spotkamy, mówi się o zajęciach edukacyjnych

i wnioski:


Chętnie więc o likwidacji KN porozmawiam,  jednak podczas tej rozmowy musimy mówić o kontekście pracy szkól.
Więc owszem- można rozmawiać o zniesieniu KN przy jednoczesnym toczeniu rozmów o standardach pracy polskich szkól oraz o roli dyrektora  ( w przypadku zniesienia KN- parasola ochronnego przeciwko zakusom OP on będzie musiał tę rolę przejąć)

Bowiem likwidacja KN nie może prowadzić do  wzmocnienia roli OP.
Dla mnie to w prostej linii prowadzi do tego, o czym już wspomniał Jersz- o plamach na mapie polskiego szkolnictwa.

Ale opowiesci o OP to na inny wątek

beera21-04-2004 10:09:36   [#41]

o Antoni:-)

Nie odświeżyłam..

agabu21-04-2004 10:14:22   [#42]

Heleno,

z ust mi to po prostu wyjęłaś! :-)

Jest taki program komputerowy badający predyspozycje do kierowania firmą. Pierwsze pytanie testu brzmi: Czy masz możliwość samodzielnego i swobodnego doboru pracowników? Odpowiedź każdego dyrektora szkoły musi brzmieć: Nie. Następny komunikat po tej odpowiedzi brzmi: Nie masz żadnych kompetencji kierowniczych, dalsze badanie nie ma sensu.

Romanie,wyobraź sobie taką sytuację:

Wszyscy pracownicy szkoły są w niej 8 godzin (lub 4 lub tyle ile wynosi ich wymiar etatu). Codziennie masz komplet ludzi, którzy po "zajęciach wykonywanych bezpośrednio z uczniami lub na ich rzecz" w pozostałych godzinach wykonują "statutowe zadania szkoły" oraz samokształcenie, odbywają narady, spotkania zespołów nauczycielskich itp. itd. Każdy ma zakres obowiązków i zadań nie tylko dydaktycznych. Nie nauczyciel lecz pracodawca decyduje o miejscu wykonywania pracy. Znikają tzw. "dobiegacze", co to wpadają tylko na swoje kilka lekcji i mają problem, w której szkole w jakiej RP mają uczestniczyć i nie dostają żadnych zadań dodatkowych, bo i tak wiadomo, że ich nie wykonają, bo im nie zależy, bo nie identyfikują się z żadną szkołą w której "pracują".

To tylko niektóre sprawy.

KN nie tylko uniemożliwia zwolnienie kiepskiego pracownika, ale powoduje patologiczne sytuacje, kiedy pracodawca jest bezsilny wobec zwyczajnego lenistwa i nienależytego wykonywania obowiązków przez pracownika. Wymusza robienie niemal afery i sponiewieranie pracownika, aby móc go zwolnić. Tak odczytałam Twoje słowa:

Nie można zwolnić złego nauczyciela? A może wielu dyrektorom brak po prostu odwagi, aby takie sprawy wyciągać na światło dzienne i doprowadzać do satysfakcjonującego końca?

agabu21-04-2004 10:19:14   [#43]

Ja też

nie odświeżyłam.
agabu21-04-2004 10:33:46   [#44]

Asia ma rację

W dyskusji o likwidacji KN powinny się pojawić różne obszary zagadnień.

Szkoła jest niewątpliwie firmą, zatrudniającą pracowników, ale firmą specyficzną. Zniesienia KN wymusi, moim zdaniem, różne rozwiązania organizacyjne umożliwiające wykonanie zadań jakie powinny być w szkołach wykonywane. Rozliczać się ją powinno z tego czy i jak dobrze je wykonuje. I tu wchodzę w działkę Stefana. Jakość pracy szkoły nie może być oceniana tak jak do tej pory. Być może naiwnie myślę, ale wydaje mi się, że większa swoboda i rzeczywista autonomia szkół będzie sprzyjać temu, aby to uczniowie byli rzeczywistym celem działań pracowników szkoły. Sądzę, że KN jest tu swoistym Hamulcowym, bo chroni przede wszystkim interesy nauczycieli, sprawy dzieci pozostawiając w sferze deklaratywnej.

Marek Pleśniar21-04-2004 10:48:28   [#45]

no tak - mój tekst stracił ważność;-)

leżał na ekranie od 2 goidzin i o;-) Wyrzucam większość więc - załatwiliscie ją znakomicie już wczesniej. Ale trochę zostawię.

Grażko - nie piłem doCię:-)

Z Twoimi pytaniami można siadać do stołu. Są na temat. Wrócę do nich pod koniec wypowiedzi.

Uwazam ze wprowadzenie elastyczności spowoduje poprawę jakości zatrudnienia.

TO jest własnie prawdziwa reforma edukacji. Obalenie KN. Żadnej innej nie trzeba. Środowisko by ją zrobiło już dawno samo. A tak - wlekliśmy sę kilka lat nie motywując do pracy a oczekując nowatorstwa.

Sztucznie motywowaliśmy oświatę do pracy - sztucznym i wydumanym systemem awansu zawodowego co to niby ma dawać impuls do poprawy kwalifikacj i i pracy.

Jak pisze w artykule w DS Asia - awans jest nastawiony na nauczycieli.

A ja dodam to co i i ona i wielu mawia - nie na szkołę. Nie na ucznia.

Poza awansem jakie mamy narzędzia? Żadnej polityki zatrudnieniowej, niewiele motywacji finansowej albo wcale.

Zmusić do pracy każdą firmę może tylko konkurencja. Czas wydorośleć. Szkoła to zakład pracy a nie ochronka.

to na początek tyle, bo artykuł oraz... przede wszystkim wypowiedź Antoniego Jeżowskiego - a raczej krytyczne spojrzenie na wypowiedzi.. zmobilizowała mnie do lepszego tu się wzięcia do pracy. 

A szczególnie te urocze grupki/gatunki nas i innych:

 "luźne uwagi na kanwie",

  • wielkie oczy małego stracha
  • zaślepiony entuzajsta,
  • ogląda sprawy przez niezbyt przeźroczysty "kosz na śmieci"
  • nawet malutki chce jakoś zaistnieć
  • "homo sowieticus"...
  • słuszne acz ostrożne pohukiwania?

Jak już sobie się zaszufladkuję to chcę pojawić się w szeregach jedynej sensownej grupy - dyskutantów na temat;-)

Tu chciałbym wrócić do (jak dla mnie) cichego bohatera dyskusji - Grażki.

Profesor Zoll napisał :

mam wiele skarg nauczycieli właśnie z tej kategorii, którzy już dzisiaj kwestionują rozwiązanie przyjęte w Karcie, że po 31 sierpnia 2006 r. z nauczycielami niemającymi odpowiednich kwalifikacji stosunek pracy zostanie rozwiązany. Ci nauczyciele nawet nie zakładają podwyższenia swoich kwalifikacji, chcą jedynie ten parasol mieć nadal. Myślę, że działa to wyjątkowo antyrynkowo

Odpowiada mu Grażkowe pytanie:

Czy uważacie, że wprowadzenie elastyczności zatrudnienia zaowocuje zwiększeniem jakości? Jak to się ma realnie przełożyć?

Czy to jest wypowiedź w stylu opisywanym przez Zolla? Nie. To rozmowa na temat - i nie o przywilejach a o jakości.

Parę plusów sytuacjio dzisiejszej:

1. Widzę nadzieję w postawie nauczycieli świadomych i chcących prawdziwej rangi zawodu.

3. Drugą nadzieję daje świetny zabieg Antoniego - przypomnienie iż prawdziwa solidarność zawodowa to ta z nauczycielami szkół fundacyjnych, prywatnych, społecznych itp. To też nauczyciele, A oni wiedzą jak to jest poza KN.

4. Sojusznik jak Zoll. Głosy takie jak Antoniego, Asi, pytanie Grażki - no i my pozostali, agabu, ma skromna osoba itd - to sygnał że może mamy klimat do podważenia KN.

Ale jeszcze..

Tu kolejny głos Antoniego Jeżowskiego - poprosiłem go o kilka wyjaśnień dziś. Czuję się jak redaktor co ma niusa i go zaraz wydrukuje;-) A myśl jest przednia.

Karta Nauczyciela? Nie. Wszystko w Ustawie OSO? Też nie.

Zbiło mnie to z tropu bo osobiście uważałem że wszystko może uregulować Ustawa O Systemie Oświaty. Ramy prawne. I żadnych KART itp.

Ale usłyszałem argumenty przeciw takim uproszczeniom. Istotne. Najlepiej jak Antoniego poprosimy by je sam wyłuszczył...

I na koniec.. pytania mam

Co na to ZZ? Co na to ci co patrzą przez kosz na śmieci?

Nie spodoba im się to

Ale.. trzeba mieć swoje zdanie i rozum. I odwagę.

i całkiem na koniec - ok, heineken zawsze:-) daje poczucie dystansu.

ewa21-04-2004 11:57:54   [#46]
czekam na to wyłuszczenie ( i podyskutuję ), sama też uważam, że nie wszystko w ustawie OSO ;-)
S Wlazło21-04-2004 11:59:32   [#47]
Bardzo to ciekawa dyskusja.Oczywiście, Karty trzeba się pozbyć, ale musimy pomyśleć o jakimś akcie prawnym, najlepiej w randze ustawy, który by zawód nauczyciela nobilitował. Nauczyciel - to  jednak nie szeregowy pracownik w firmie - to człowiek kształtujący młodych ludzi.Ale właśnie rozmawialiśmy z Antonim Jeżowskim, że będzie niesłychanie trudne stworzenie takiego aktu prawnego.Zwróćcie na przykład uwagę na to, że KN a także Ustawa o systemie oświaty stawia przed nauczycielem zadania niewykonalne przez pojedynczego człowieka, to ponad miarę każdego z nas z osobna.Może by wystarczył kodeks etyczny, na podobieńtwo tworzonego w Naszym Stowarzyszeniu kodeksu etycznego dyrektora. Oba kodeksy byłyby jakimiś standardami zatrudniania w naszych szkołach jakości OSKKO. A może przejmując w przyszłości szkoły od samorządu na zasadach czarteru - właśnie my stworzymy dobry akt prawny podnoszący godność nauczyciela ale i nie chroniący go za wszelką cenę? Serdeczności. Stefan
Marek Pleśniar21-04-2004 12:16:15   [#48]

no własnie o ustawie nowej przede wszystkim dziś słyszę i to owa przednia myśl - co się tak mi podobała.

Rządy nam się zaczynają zmieniać jak w kalejdoskopie;-) Ale to może być dobrze - jakaieś szanse na nowe otwarcia.

A dyskusja... nareszcie znów jak za dobrych czasów:-) Brakowało mi już o pryncypiach i fundamentach czegoś;-) Proponuję naradę z panem Zollem. Proponuję też by powstała krytyka Karty. Merytoryczna - po jej poszczególnych artykułach idąca.

Bo nie obędzie się - moim zdaniem bez takiej kolejności zdarzeń:

1. Krytyczne badanie KN i jej wpływu na stan oświaty.

2. Sojusznicy - trzeba ich zdobyć.

3. Propozycja - co w zamian.

4. Promocja pomysłu w środowisku oświatowym i.. ważne - pozaoświatowym. Bez tego będzie jak zwykle.

Warto jednak mieć takie spojrzenie:

Karty nie obala się jak butelczyny ze szwagrem. Działania nasze nie muszą zaowocować upadkiem KN - ot tak natychmiast bo chcemy.

Ale raport, krytyka Karty oraz akcja zmierzająca do jej pozbycia się pozwoli środowisku całemu pokazać że to można robić oraz pobudzi do dyskusji wszystkich.

Ważne jest że krytyka wydostaniesię poza getto oświatowe. Bo oświatą polską nikt się na powaznie nie interesuje. Zapewniam.

Bedzie awantura - przede wszystkim z ZZ. Żyją z karty. Jej brak byłby dla nich istnym nieszcześciem i kadrowym wstrząsem;-)

Antoni Jeżowski21-04-2004 14:05:01   [#49]

teraz krótko

...bo temperatura rośnie. A chciałbym wyzbyć się emocji. Kilka tygodni temu temat KN podnosiłem na forum, teraz - co widać - z ochotą doń wracam. Może i moje intencje zostały teraz właściwie odczytane. Wyjaśnić więc trzeba sobie na wstępie kilka spraw:

  • Jestem (jesteśmy?) przeciwko Karcie, a nie przeciwko nauczycielom! To naprawdę spora i ważna w państwie grupa zawodowa, ale nie ze względu na ilość (jak chcą ZZ), ale ze względu na potencjał intelektulany!
  • Szkoła jest "wieloproduktowym" (wiem, brzmi to dość mechanistycznie, ale taka jest prawda!, wielu z nas to podkreśla nie nazywając wprost) zakładem pracy. Efekty jej działań mierzalne są często po upływie pokolenia albo i więcej.
  • Nie mamy prawa - mówiąc o prawie dla nauczycieli - myśleć tylko o nauczycielach szkół publicznych. Wszyscy jesteśmy nauczycielami - tak w szkołach publicznych jak i niepublicznych. To winien być jeden z kamieni węgielnych nowej ustawy.
  • Podmiotem szkoły jest uczeń, a ewentualne uprawnienia dobrych i bardzo dobrych nauczycieli mają przede wszytkim służyć wieloletniemu, systematycznemu, stabilnemu wykonywaniu zadań szkoły wobec tegoż ucznia.
  • Przereorganizowania wymaga w szkole system selekcji kadr do objęcia stanowisk (mówił o tym. m.in. Stefan Wlazło w Miętnem) kierowniczych i umocnienia roli kompetentnego dyrektora szkoły.

W mojej ocenie nie wolno (!) wkładać przepisów o nauczycielach do uoso, gdyż z uwagi na konieczną tu lakoniczność pozostawią zapewne delegację do stanowienia rozporządzeń przez ministra, to zaś naraża zawód nauczyciela na ciągłe balansowanie między "jedną a drugą opcją polityczną". Dlatego postuluję rozpoczęcie dyskusji, a może i prac nad nową, przyszłościową ustawą o zawodzie nauczyciela. [Tak a'propos: rzecznicy patentowi w Polsce też mają swoją ustawę, a jest ino 100...] Zapewne należy skocentrować się w niej także na aspekcie etycznym zawodu (pisze o tym Stefan) i pewnie na innych zasadniczych sprawach. I do tego potrzeba nam sojuszników. Pomysł zorganizowania seminarium z Rzecznikiem Praw Obywatelskich uważam za super (brawo Marku!). Trzeba też szukać sojuszników naszych idei, także wśród związków samorządowych (myślę, że to w drugim etapie).

Uff, to tyle na gorąco i wracam do pracy biurkowej... :), bo ją też kiedyś muszę przerobić...

Marek Pleśniar21-04-2004 14:29:09   [#50]

ad: Jestem (jesteśmy?)

Jesteśmy - w większości w OSKKO. Przynajmniej tak deklaruje większość dyskutantów.

Ale to podejmuję się zbadać. Sprawa jest ważna.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]