Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Podawanie lekarstw
strony: [ 1 ][ 2 ]
Kacper21-01-2005 12:42:35   [#01]
Witam wszystkich
Mam problem dotyczący podawania leków w szkole lub ośrodku szkolno - wychowawczym. Słyszałem, że nauczyciel czy wychowawca w internacie nie może tego robić, ale nie mogę znaleść podstawy prawnej. Jeśli ktoś orientuje się w jakiej ustawie tego szukać będę wdzięczny.

Pozdr
RomanG21-01-2005 12:45:41   [#02]

Nie ma zakazu.

Podstawę prawną na to, że wolno, znajdziesz w tym samym miejscu prawa oświatowego, gdzie jest napisane, że nauczycielka przedszkola ma prawo wytrzeć dziecku pupę, jeśli jest taka potrzeba.

beera21-01-2005 12:57:02   [#03]

wypowiedzi z forum

Zola 10.09.2004 15:29 [#03]
kurcze uczono mnie, że w apteczce nie może byc żadnych leków, tylko środki opatrunkowe, husta trójkątna, nożyczki, agrafki, ewentualnie szyna i woda utleniona
ta ostatnia niekoniecznie, bo ulega przeterminowaniu i można ją zastąpić przy udzielaniu pierwszej pomocy wodą
mam w apteczkach kolorowe intrukcje udzielania pierwszej pomocy
zobacz w PCK albo w sklepach, w których są znaki ewakuacyjne, tam bywają naklejki do apteczek
Ewa Bergtraum 10.09.2004 15:59 [#04]
Zolę dobrze nauczono :-)
W apteczce nie może być żadnych leków. I nie wolno nauczycielom podawać ich dzieciom. Woda utleniona w tabletkach.
Rycho21-01-2005 12:58:28   [#04]

tu już naprawdę przesadziłeś Roman

ciekaw jestem, co byś zrobił nauczycielowi, jeśli by ten podał Twojemu dziecku jakieś lekarstwo, po którym coś niedobrego zaczęło by mu się dziać. Np wstrząs anafilaktyczny (chyba tak to się pisze?).
 
Być może, że niie ma takiego paragrafu, który by to zakazywał wprost nauczycielowi. Ale nawet we wszystkich reklamach różnych medykamentów jest ostrzeżenie przed samodzielnym zastosowaniem ich.
Rozmawiałem z kilkoma lekarzami, również z tym, który opiekuje się naszą szkołą. Wszyscy mówili to samo:
 
Nie powinno się podawać dzieciom żadnych lekarstw bez konsultacji z lekarzem.
 
Bo dziś dzieci mają tak dużo różnych przeciwskazań do zażywania lekarstw, alergie, itp. Oraz właśnie możliwość wstrząsu.
 
Dlatego w mojej szkole pracownicy nie podają (mają zakaz) żadnych lekarstw dzieciom.
 
Natomiast mają upoważnienie do wytarcia dziecku pupy, jeśli zajdzie taka potrzeba.
beera21-01-2005 12:58:43   [#05]

i inne:

hania 11.12.2003 17:46 [#02]
na szkoleniu bhp
dowiedziałam się, że ŻADNYCH....
Dorsto 11.12.2003 18:01 [#03]
Też mi się tak wydaje,
ale np. w przypadku astmy i nagłej konieczności podania leku inhalatorem możesz pomóc (wskazana rozmowa z rodzicem!). W innych przypadkach może się okazać, że dziecko jest na coś uczulone bądź bierze leki mogące wejść w interakcję i tragedia gotowa -dlatego tylko pielęgniarka szkolna (lekarz) może zadecydować o podaniu leków. Niestety, nie wiem, czy istnieje jakaś podstawa prawna.
gaba 11.12.2003 18:39 [#04]
NIe, nie, nie - jedynie na pisemne polecenie ew. za zgodą (pismną!!!) rodzica.
anula 11.12.2003 19:14 [#05]
może podawć leki..............
bez konsultacji z lekarzem pielęgniarka szkolna. Nazwy tych leków zawarte są w rozp. Ministra Zdrowia z 1997 r , ale niestety nie pamiętam w którym dzienniku ustaw opublikowano to rozporządzenie :(
RomanG 11.12.2003 19:15 [#06]
A możecie podać podstawę prawną tak kategorycznie sformułowanego zakazu?
HenrykB 11.12.2003 19:46 [#07]

Nie podam podstwy, ale u nas krąży informacja, że nawet pielęgniarka nie zawsze może podać leki i to najprostsze.

Może ktoś zna temat, bo bardzo ważny.

Przyda się porządne wyjaśnienie.

Małgoś21-01-2005 13:00:51   [#06]

Roman G

może nie ma zakazu, ale ...jest odpowiedzialność i sa rózne leki i rózne przeciwwskazania (np. alergie, choroba wrzodowa, wady serca)

i jest tez odpowiedzialnośc za tego typu ..rady i odpowiedzi

***

Nigdy nie podałabym leku bez zgody rodziców - jesli dziecko cos boli dzwonię do rodzica i to on podejmuje decyzję

Kajka21-01-2005 13:06:34   [#07]
A nam na wszystkich szkoleniach wbijają do głowy, że nawet na prośbę rodzica nie wolno nam podawać dziecku lekarstwa. może być sytuacja, że dziecku nic dotychczas po danym środku nie było, rodzice podawali, proszą o kontynuację w przedszkolu/szkole i zdarza się coś, co powoduje niepożądaną reakcje na specyfik. Co wtedy? Kto i do kogo ma pretensje? Dlatego u nas nie podajemy nic, nawet witamin.
Marek Pleśniar21-01-2005 13:12:42   [#08]

łatwo o zrobienie komuś krzywdy.....

Nauczyciel nie może podać lekarstw bo nie jest lekarzem.

W pragmatyce nauczycielskiej ani w zakresie czynności zawodowych nauczyciela nie ma takiego czegoś jak leczenie. Nie uczą na studiach farmakologii.  Nawet w szpitalu n ie wolno podać leków nikomu oprócz lekarza albo pielęgniarki za zgodą lekarza (na piśmie).

RomanG21-01-2005 13:13:00   [#09]

Zakazu nie ma, więc może podać, dochowując tzw. należytej staranności.
Szczególnie oczywiście, gdy z rodzicami nie ma możliwości kontaktu, na przykład na wycieczce szkolnej.

Wapno, krople żołądkowe, lek przeciwbólowy (dopuszczony do obrotu w Polsce, wydawany w aptekach bez recepty, po dokładnym zapoznaniu się z ulotką), czasem lek na zbicie gorączki - nie sądzę, aby narażało to dziecko na szczególne niebezpieczeństwo, aby było przekroczeniem granic tzw. dozwolonego ryzyka.

Marek Pleśniar21-01-2005 13:16:21   [#10]

Jezu Roman ....

RomanG21-01-2005 13:17:47   [#11]
?
beera21-01-2005 13:18:57   [#12]

Jeśli nie ma zakazu skakania z dziesiątego piętra- można z niego skoczyć zachowując zasad należytej staranności?

Wiesz co staloby się gdyby ktoś po przeczytaniu twojej kategorycznej rady podał dziecku środek, po ktorym dziecko- wobec splotu okoliczności doznałoby uszczerbku na zdrowiu?

Były odpowiedzialny on

RomanG21-01-2005 13:20:30   [#13]

To samo, co stałoby się wtedy, gdyby taki środek podała sąsiadka, pod której opieką zostawiam dziecko, wyjeżdżając na wesele.

Sąd oceniłby, czy nie przekroczyła granic dozwolonego ryzyka.

beera21-01-2005 13:24:02   [#14]

kacper :-)

czyli nasze zdania już znasz- teraz wybieraj;-)

Masz problem, bo piszesz o placówce ciągłego pobytu dzieci- tam koniecznośc natychmiastowego podania lakarstwa może zdarzyć się częściej niż w szkole.

Walczcie o pielęgniarkę- obecną cały czas i nie bierzecie na siebie większej odpowiedzialności niż mieć powinniście..

Marek Pleśniar21-01-2005 13:25:24   [#15]

ale to nie forum sąsiadek tylko zawodowych dyrektorów szkół i nauczycieli Romanie. Tu nie promujemy metod domowych tylko zawodowe..

Pisze asia: co staloby się gdyby ktoś po przeczytaniu twojej kategorycznej rady podał dziecku środek, po ktorym dziecko- wobec splotu okoliczności doznałoby uszczerbku na zdrowiu?

Były odpowiedzialny on

no bo nie Roman, on tylko radził;-)

danusik21-01-2005 13:29:01   [#16]
O i tu się Romanie mylisz. Moje dziecko jest uczulone na większość leków na gorączkę i przeciwbólowych. Podając mu lek każdorazowo trzeba go obserwować. My w szkole też nie podajemy żadnych leków. Od tego są osoby, które w razie wstrząsu potrafią udzielić pierwszej pomocy. Żaden nauczyciel nie ma takiego przygotowania.
RomanG21-01-2005 13:30:55   [#17]

Tu przede wszystkim promujemy metody zgodne z prawem.

A zakaz wydany nauczycielom jest prawnie nieuzasadniony, bezprawny nawet, bo może się zdarzyć, że podanie podopiecznemu leku, będzie właśnie prawidłowym wykonaniem obowiązku opieki.

Tu nie dyrektor, lecz nauczyciel sam musi zdecydować, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.

RomanG21-01-2005 13:32:55   [#18]

Danusik, jeśli Twoje dziecko jest uczulone na leki, które normalnie nie uczulają, za każdym razem musisz o tym informować osobę, której oddajesz je pod opiekę.

Inaczej, w razie wypadku, to Ty nie dochowujesz należytej staranności.

Arwena21-01-2005 13:35:23   [#19]
Jadąc na wycieczkę zbieram informacje od rodziców nt. leków branych przez dzieci. Biorę pisemne oświadczenie z opisem dawkowania i rodzic przekazuje mi leki. Na wycieczce ja pilnuję ich przyjmowania.
 
Z własnej inicjatywy nie dałabym nic oprócz naparu z mięty czy rumianku, i to po uprzednim spytaniu, czy dziecko już to piło. Zawsze w razie choroby wzywam pomoc lekarską.
 
Rodzice powinni uprzedzać szkołę, jeżeli dziecko bierze na stałe jakieś leki i musi to robić w szkole. Ja nie mam pewności, czy to co ma w kieszeni i łyka na ból głowy, jest zaakceptowane przez opiekunów.
 
Nie potrafię podać podstawy prawnej, ale zdrowy rozsądek nakazuje w tej sprawie zabezpieczyć się na wszystkie sposoby.
Maelka21-01-2005 13:38:01   [#20]

Specyfika pracy w ośrodkach szkolno - wychowawczych powoduje, że czasami nauczyciel-wychowawca staje wobec takiego problemu: dzielić pomocy, czy jej zaniechać. A ponieważ nie jesteśmy lekarzami, czasami trudno ocenić, które zachowanie jest gorsze.

W osrodkach często nie mamy możliwości natychmiastowego wezwania rodziców. U nas decyzję o dalszym postępowaniu podejmuje pielęgniarka (na szczęście ponownie została zatrudniona). To ona podaje leki (np. krople, przeciwbólowe, przeciwgrypowe) i zarządza np. leżenie do czasu przybycia rodziców. Jeśli sprawa jest poważniejsza, prowadzi dziecko do ośrodka zdrowia (rodzice zostawiaja w internacie dziecięce książeczki zdrowia ) i dziecko jest badane przez lekarza, dostaje także stosowne recepty. Podawanie leków zapisanych przez lekarza uzależniamy od woli rodziców. Zwykle jest tak, że rodzice przyjeżdżają, odbierają dziecko (i recepty) i kurują je w domu. Najczęściej zasięgają porady swojego lekarza.

Zdarza się, że dziecko przyjeżdża do szkoły z lekami i z prośbą rodziców o podawanie konkretnego leku. Jeśli sytuacja jest uzasadniona - podajemy.

Podajemy także leki przeciwpadaczkowe, leki psychotropowe i inne środki, które dziecko musi zażywać regularnie (na podstawie zalecenia lekarskiego). Jeśli dziecko choruje na astmę, rodzice informują wychowawcę, jakie środki i w jaki sposób trzeba dziecku podać w razie ataku.

W szkołach masowych takich sytuacji z pewnością nawet się nie rozważa. I słusznie.

ewa21-01-2005 13:41:57   [#21]

zgodne z prawem

a i owszem tyle tylko, że władza ( tu też szkoła i nauczyciel) działa w granicach prawa, a to oznacza, że robi tylko to na co prawo jej zezwala, odwrotnie niż obywatel, ten może wg zasady "co nie zabronione, to dozwolone". I jeżeli "władza nauczycielska" ma tę świadomość, że jej odpowiedzialność jednak jest trochę inna to ok. A wyboru dokonuje sama ponosząc konsekwencje swoich decyzji, nauczyciel czy też dyrektor, to przecież dorosły, wykształcony homo sapiens 

pozdrawiam

danusik21-01-2005 13:47:20   [#22]
W szkole są telefony i zawsze można dziecko zabrać i podać dziecku odpowiedni lek.Dziecko które jest alergikiem w każdej chwili może uczulić sie na lek na który nie było uczulone. Ja jestem za tym, żeby rodzic decydował co i kiedy podać dziecku. Z moich obserwacji wynika, że nie jest to żadnym problemem dla rodziców, ale jest chyba problemem dla Ciebie.
ReniaB21-01-2005 13:57:09   [#23]
Jeżeli jest trudna sytucja, np noc lub wieczór stosuję jeszcze taką drogę, dzwonię na pogotowie i proszę o rozmowę z lekarzem dyżurnym - taka konsultacja na telefon. Wiem, że  to nie do końca dobre, ale jeżeli po opisie przypadku lekarz daje wskazówki to sie ich słucham. Często decyduje, że wyśle pogotowie; czasem każe poobserwować lub stosować okłady z zimnego prześcieradła na całe ciało i mierzyć temperaturę co 10 minut. Różna rzeczy przeżyłam
Rycho21-01-2005 14:06:02   [#24]

Roman

poczytaj to co ewa napisała i odpowiedz mi na pytanie z mojego pierwszego postu.
 
ale zanim odpowiesz...
 
koleżanka mojej żony (pielęgniarka) podała własnej, 6 letniej córeczce, pół tabletki Pyralginy. Po paru minutach dziewczynka zmarła jej na rękach w wyniku wstrząsu.
 
to teraz odpowiedz mi jeszce na te pytania:
co byś zrobił, gdybyś był nauczycielem, i Tobie by się coś takiego w szkole przydarzyło? Powiedziałbyś rodzicom tego dziecka, że dochowałeś należytej staranności? I spałbyś potem spokojnie? Tłumaczył byś to  prawidłowym, zgodnym z prawem, wykonaniem obowiązku opieki?
 
Powiesz pewnie siła wyższa... wypadek. Chciałeś dobrze. Lekarzowi (pielęgniarce), też mogło sie to przytrafić. Tylko, że lekarz jest przygotowany do tego, żeby decydować o tym, jakie lekarstwo i ile tego dziecku podać. I to jest jego "zadanie statutowe"...
 
u nauczyciela takiego zadania nie dostrzegam.
 
Uważam Twoje rady "w tym temacie" za niebezpieczne dla zdrowia i życia tych, w obronie których ponoć występujesz.
RomanG21-01-2005 14:55:01   [#25]

władza robi to, na co prawo jej zezwala...

A w którym miejscu prawo pozwala władzy na podtarcie pupy dziecku?

W którym miejscu prawo pozwala władzy na zadanie dziecku pracy domowej? Na rozsadzenie na lekcji dwóch gadających koleżanek?

ewa21-01-2005 15:14:20   [#26]

jesu

Roman to sprawy innego kalibru, chyba sam przyznasz
no i odnosząc się do tego co napisałam: I jeżeli "władza nauczycielska" ma tę świadomość, że jej odpowiedzialność jednak jest trochę inna to ok. A wyboru dokonuje sama ponosząc konsekwencje swoich decyzji, nauczyciel czy też dyrektor, to przecież dorosły, wykształcony homo sapiens (błoże cytuję sama siebie), to działanie takie jak napisał Rychu (teraz zacytuje jego) :Dlatego w mojej szkole pracownicy nie podają (mają zakaz) żadnych lekarstw dzieciom. Natomiast mają upoważnienie do wytarcia dziecku pupy, jeśli zajdzie taka potrzeba. jest właśnie konsewkencją dokonanego wyboru (z którym się zgadzam) w przypadku gdy prawo jest niedookreślone.
RomanG21-01-2005 15:15:46   [#27]

lekarz jest przygotowany do tego, żeby decydować o tym, jakie lekarstwo i ile tego dziecku podać

Lekarzowi (pielęgniarce), też mogło sie to przytrafić

Jeśli nawet lekarz nie przypuszczałby, że pół tabletki Pyralginy wywoła taki skutek, to znaczy, że wstrząs nie był normalnym, przeciętnym, adekwatnym następstwem działania pielęgniarki, a więc "nie można jej przypisać winy w czasie czynu" (art. 1 § 3 kk).

W jednej ze szkół uczeń otrzymał jedynkę, na którą zasłużył. Tego samego dnia wieczorem uczeń popełnił samobójstwo?

Co byś zrobił, gdyby Tobie się coś takiego przydarzyło? Powiedziałbyś rodzicom tego dziecka, że dochowałeś należytej staranności? I spałbyś potem spokojnie? Tłumaczyłbyś to  prawidłowym, zgodnym z prawem, wykonaniem obowiązku nauczania?

Ank21-01-2005 15:19:08   [#28]
Pracuję w przedszkolu. Rodzice niestety są niefrasobliwi i często wręcz mało odpowiedzialni. Gdybyśmy pozwoliły na podawanie leków przez nauczycielki miałabym w przedszkolu oddział dziennego pobytu dla dzieci lekko chorych. Rodzice chętnie podrzuciliby dzieci wraz z antybiotykami, syropkami, tabletkami, kropelkami itp. Wiem bo takie naciski na nas odpieramy wielokrotnie. Wiem też dobrze jak jest traktowany nauczyciel i dyrektor w przypadku, gdy coś się rodzicowi nie spodoba. A jak udowodnić, że lek podany został we właściwej dawce i pogorszenie stanu zdrowia lub wręcz jego zagrożenie nie nastąpiło z winy nauczyciela?
RomanG21-01-2005 15:19:48   [#29]
Ewa, zakaz podania leków sfomułowany przez dyrektora placówki, nie ma podstaw prawnych. Bo może się zdarzyć, że podanie dziecku leku będzie działaniem prawidłowym, pozwalającym uchylić się od zarzutu winy w nadzorze nad dzieckiem.
danusik21-01-2005 15:20:00   [#30]
Roman czytając Twoje wypowiedzi na formu dochodzę do wniosku, że jesteś typowym Polakiem, który zna się na wszystkim : prawo, oswiata, medycyna - nie wiem tylko jak u ciebie z architekturą, ale pewnie też sie na tym znasz.
Pozdrawiam
RomanG21-01-2005 15:23:48   [#31]

A z których moich wypowiedzi wnioskujesz, że znam się na medycynie?

Na prawie i oświacie też znam się w pewnym zakresie tylko - i nigdzie nie twierdziłem, że jest inaczej.
Udowodnij, że nie mam racji, zamiast mnie szufladkować jako typowego Polaka, cokolwiek to dla Ciebie znaczy.

rzewa21-01-2005 15:29:14   [#32]

och, Roman

Ja jako dyrek i nauczyciel nie chcę podawać ucniom żadnych lekarstw )nawet za zgodą rodziców)

Po prostu nie chcę brać na siebie odpowiedzialności, moralnej odpowiedzialności (nie prawnej)

I z tego samego powodu moge nie życzyć sobie by robili to moi nauczyciele, bo to ja odpowiadam za bezpieczeństwo dzieci, nie kto inny i to jest jak najbardziej umocowane w prawie.

I to jest własnie podstawa wydania takiego a nie innego zarządzenia.

Zatem: podaj mi przepis, że:

1. nie mogę wydać takiego zarządzenia

2. muszę uczniowi w jakichś szczególnych okolicznościach podać leki.

RomanG21-01-2005 15:29:35   [#33]

A jak udowodnić, że lek podany został we właściwej dawce i pogorszenie stanu zdrowia lub wręcz jego zagrożenie nie nastąpiło z winy nauczyciela?

AnK, ja rozumiem obawy, intencje... Ale bez przesady - bać się własnego cienia nauczyciel nie może, jeżeli chce być uważany za fachowca (nie odbierz osobiście, chodzi o zasadę:-).
To nauczycielowi trzeba by udowodnić, że pogorszenie stanu zdrowia nastąpiło z jego winy i że był to normalny, przeciętny skutek jego działania, który powinno się przewidzieć przy dochowaniu należytej staranności.

Adaa21-01-2005 15:34:00   [#34]

Znów Roman radzi...matko..

Zanim jednak drodzy Panstwo skorzystacie z rad Romana lepiej przeczytać ustawę o ratownictwie medycznym.

Leki podajemy tylko za zgodą lekarza i na jego polecenie.


Istnieje  też dyrektywa unijna która mówi,że w apteczce szkolnej powinny jedynie znajdować się podstawowe środki opatrunkowe, rękawiczki i sprzet aseptyczny.

I do Romana...

Oliwki maja dla mnie obrzydliwy smak...udowodnij mi Roman,że nie mam racji;-)

Arwena21-01-2005 15:38:17   [#35]
"To nauczycielowi trzeba by udowodnić, że pogorszenie stanu zdrowia nastąpiło z jego winy i że był to normalny, przeciętny skutek jego działania, który powinno się przewidzieć przy dochowaniu należytej staranności."
 
Roman G. ma chyba rację - tak by to przebiegało w sądzie.
Ale wyobrażacie sobie co by było, zanim doszłoby do rozprawy? Media ,afery, publiczne potępienie.
I dlatego ja wolę dmuchać na zimne.
RomanG21-01-2005 15:40:18   [#36]

jako dyrek i nauczyciel nie chcę podawać uczniom żadnych lekarstw )nawet za zgodą rodziców

Sądzę, iż co do zasady nauczyciel ma taki obowiązek. Może migać się w praktyce od jego wypełniania, tłumacząc się ostrożnością, ale oficjalnie nie może się od tego całkiem odżegnywać.
Migać się może też tylko do pewnych granic. Wymyślam przykład:
Wycieczka szkolna, grupa na szlaku w Bieszczadach, aby dotrzeć do dentysty, potrzeba całego dnia. Uczeń puchnie i skarży się na wielki ból zęba. Gdyby nauczyciel nie podał leku przeciwbólowego, rodzice mogliby nawet w skrajnych przypadkach założyć sprawę z powództwa cywilnego o odszkodowanie za objętność na cierpienia dziecka, oskarżając nauczyciela o niewłaściwą opiekę, o zaniechanie.

bo to ja odpowiadam za bezpieczeństwo dzieci

W konkretnych okolicznościach odpowiada nauczyciel i to on podejmuje decyzje. Nie wolno zarządzeniem uniemożliwiać mu prawidłowego wykonania obowiązku opieki.

RomanG21-01-2005 15:47:33   [#37]

USTAWA

z dnia 25 lipca 2001 r.

o Państwowym Ratownictwie Medycznym

Art. 1. W celu zapewnienia sprawnej i efektywnej realizacji zadania państwa, polegającego na podejmowaniu medycznych działań ratowniczych wobec każdej osoby znajdującej się w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia, tworzy się system Państwowe Ratownictwo Medyczne.

I tego dotyczy ta ustawa. Państwowego Ratownictwa Medycznego. Nie szkół i nauczycieli.

Może zaczniemy rozpatrywac problem w kontekście zapisów Ustawy o zawodzie lekarza? Bo w sumie - czemu nie, prawda?

Istnieje  też dyrektywa unijna która mówi, że w apteczce szkolnej powinny jedynie znajdować się podstawowe środki opatrunkowe

No więc w apteczce szkolnej powinny jedynie znajdować się podstawowe środki opatrunkowe.

Ryszard Sikora21-01-2005 15:59:24   [#38]

Roman

bądź łaskaw odpowiedzieć na moje pytania. #4 i #24
 
poza tym jeśli nie rozróżniasz znaczenia podtarcia pupy od ewentualności zaszkodzenia dziecku poprzez podanie dziecku lekarstwa na własną odpowiedzialność, to już naprawdę nie moja wina.
 
poza tym stawiając uczniowi jedynkę mogę się liczyć również z taką reakcją ucznia na nią jak podałeś. Bowiem stawianie jedynek jest wpisane w wykonywanie mojego zawodu.
 
tak jak lekarz powinien sie liczyć z możliwością wstrząsu po podaniu zaordynowanego przez siebie lekarstawa. Bowiem decydowanie o tym jakie to ma być lekarswo i ile go ma być jest wpisane w wykonywanie jego zawodu.
 
I zrozum w końcu, że nie chodzi tu tylko o naruszenie takich czy innych paragrafów kk. Chodzi  o coś więcej.
 
Przepraszam Cię, ale w tym miejscu muszę Ciebie ocenić. Tego więcej moim zdaniem nie jesteś w stanie zrozumieć bo nigdy nie odpowiadałeś za coś takiego. Jak cudze zdrowie i życie. Albo po prostu nie masz sumienia...
Adaa21-01-2005 15:59:38   [#39]

można i w kontekście

ustawy o ochronie zdrowia psychicznego;-)
Ank21-01-2005 16:04:47   [#40]

I ja i moje nauczycielki nie mamy obaw co do naszej pracy ale wybacz czuć się fachowcem w dziedzinie medycyny nie chcemy!

Wszystkie skończyłyśmy wymagany kurs udzielania pierwszej pomocy przedlekarskiej i prowadzący go ratownik pogotowia uświadamiał nam wielokrotnie, że nasza rola polega na wezwaniu pomocy i zabezpieczeniu chorego przed przyjazdem lekarza a w żadnym wypadku nie na leczeniu.

Ryszard Sikora21-01-2005 16:06:19   [#41]
własnie Roman
o Państwowym Ratownictwie Medycznym nie dotyczy szkół i nauczycieli.
 
Dlatego z powodu bólu głowy lub paluszka, itp, nie będę narażał ani dziecka, ani siebie (nauczycieli).
 
Nie ma takiej potrzeby by  o tym, czy podać lekarstwo musiała decydowac szkoła.
RomanG21-01-2005 16:13:22   [#42]

Odpowiadałem za cudze zdrowie i życie. Raz cudze dziecko o mało nie umarło na moich oczach. Ale nie zadawaj pytań, czy spałbym spokojnie, gdyby umarło, bo to - wybacz - demagogiczne pytanie. Nie spałbym spokojnie do końca życia.

Jednak sprawując opiekę nad cudzym dzieckiem nieustannie ponosimy takie ryzyko. Że coś się może stać, nawet w pewnym sensie na skutek naszych działań. Pytanie tylko, czy następstwo było typowe, czy też nastąpiło wyłącznie w wyniku nieszczęśliwego zbiegu niedających się normalnie przewidzieć okoliczności, czy przekroczyliśmy ramy dozwolonego ryzyka.
Przywołuję kryteria, którymi w ocenie działań kierowałby się sąd, nie jakieś kryteria z sufitu.

Podanie podopiecznemu kropli żołądkowych lub leku na ból zęba jest z pewnością wykonywaniem obowiązku opieki nieprzekraczającym granic dozwolonego ryzyka. Takie ryzyko może podjąć nielekarz także.

Ank21-01-2005 16:17:00   [#43]
Czy uważasz,że w takim razie powinnam pozwolić na znoszenie ton leków do przedszkola albo zamiast dzwonić do rodzica, że dziecko boli brzuch  leczyć je samemu?
RomanG21-01-2005 16:37:16   [#44]

Nie:-)

Te leki dziecko może przyjąć w domu, nie ma konieczności ich podania przez nauczyciela.
Gdy boli brzuch, a rodzice są osiągalni, to po co leczyć samemu? Chyba żeby osiągalni nie byli - to krople żołądkowe spokojnie można podać.

Inaczej: ja bym krople podał.

Tera21-01-2005 16:46:22   [#45]

Roman

A skąd wiesz czy dziecko nie jest uczulone na  jakiś składnik leku przeciwbólowego?

Szczególnie z przeciwbólowymi byłabym ostrożna.

RomanG21-01-2005 16:47:24   [#46]
Więc nie podałabyś na ten ból zęba w Bieszczadach?
Tera21-01-2005 17:06:32   [#47]

A jak ci w tych Bieszczadach czy Tatrach zacznie puchnąć, dusić się to co zrobisz? Może dasz zastrzyk z hydrokortizonem?

Dżoana21-01-2005 17:07:12   [#48]

A co jeśli dziecko musi przyjmować jakieś leki o odpowiedniej porze?

I drugie spostrzeżenie: w apteczce mają być środki opatrunkowe, więc jeśli np. jodyna zadziała "alergicznie" na dziecko, to co wtedy?

RomanG21-01-2005 17:09:04   [#49]

Tera

więc nie dasz, nie uśmierzysz bólu?
Tera21-01-2005 17:16:50   [#50]

Nie, nie dam.

 W szkole wzywam rodziców.

 Na wycieczce dowiozę do lekarza. Tak zresztą zdarzało mi się robić.

Niech lekarz decyduje, on jest fachowcem.

strony: [ 1 ][ 2 ]