Forum OSKKO - wątek

TEMAT: rodzice, a zniszczenia dokonane przez dzieci
strony: [ 1 ]
beera05-06-2003 11:25:26   [#01]

Powiedzcie proszę w jaki sposób radzicie sobie z  finansowym pokrywaniem strat wyrządzonych przez dzieci?

Podlewam trawe na boisku przy pomocy miliarda zraszaczy.

dzieci bawią się radośnie w strugach wody- i ok. Ale nieodmiennie dla zabawy łamią nam zraszacze.

Wyłamana kubły na smieci, połamane deski w ławkach

wyrwane kratki wentylacyjne.

czasem wiem kto, kiedy i jak.

Ale co dalej?

CZy mam jakiekolwiek szanse, żeby rodzice pokrywali koszty napraw?

Piotrek05-06-2003 16:02:15   [#02]

cześć

Te zraszacze podziałały na mnie inspirująco - Boże - dlaczego ja nie mam tego urzadzenia??? Jak inaczej wyglądałby dzisiaj świat...

W kilku dokumentach szkolnych mam zapis mówiący o "zadośćuczynieniu materialnym bądź finansowym za umyslne szkody popełnione przez dzieci. Przez 9 lat jakoś to działa, ale przyznaję, że nie przesadzam. Szybę wybita piłka - usprawiedliwiam, kamieniem - nie.

Chyba zapis ten (może i praktyka) idzie w parze z polskim prawem cywilnym bądź rodzinnym. Tak mi się wydaje.

Jak ja bym chciał zraszacze.....

beera05-06-2003 19:26:05   [#03]

Zraszacz...

dostaniesz ode mnie w prezencie przy najbliższej okazji- tzn. końcówkę, bo węża to se sam kup ;-))

w statucie zapis?

Bo w jakich innych dokumentach?

Więcej szczegółów..plizzz ;-))

Zraszacze...ja mam, bo mój wójt ma ścisłe priorytety- trawa na czołowych miejscach. Moja jest teraz zielona jak w oazie. W niedziele cała wieś z kocykami , małymi dziećmi siedzi u mnie na szkolnym boisku i schlapuje się wodą... Ale zraszacze mi bestie niszczą!!!!

Gaba05-06-2003 20:21:48   [#04]

Asiu, za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiadają rodzice.

Najczęściej udaje mi się odzyskać coś, kiedy napiszę proste pismo - proszę o naprawienie szkody takiej to a takiej, w terminie do.

Cieszę się, kiedy dzieciak coś zmaluje i sam naprawia - rodizce przeproszą, zgłoszą. Nigdy nie wyciągam jakichkolwiek konsekwncji - szkoda naprawiona - sprawa niebyła.

Raz mi się nie udało - sprawa jest w sądzie (nakradło mi łobuziątko - kolekcjoner) 3 razy komplet tabliczek p-poż.

rozmowy nie pomogły, spotkania z kuratorem sądowym też nie - to musiałam inaczej. (nie jestem zadowolona, że musiało dojśc do takich spraw, ale skoro nie dało się inaczej...)

 

Boli jednak bezmyślność, czasami bezczelność, czasami złośliwość.

RomanG06-06-2003 09:22:05   [#05]

Dla mnie sprawa jest trochę skomplikowana

Kodeks cywilny:

Art. 426. Małoletni, który nie ukończył lat trzynastu, nie ponosi odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę.

Art. 427. Kto na mocy ustawy lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia szkody wyrządzonej przez tę osobę, chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru albo że szkoda byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru. Przepis ten stosuje się również do osób wykonywających bez obowiązku ustawowego ani umownego stałą pieczę nad osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można.

..................................

Bo kiedy dziecko przebywa pod zakładową pieczą wychowawczą, kto na mocy ustawy jest zobowiązany do nadzoru, no kto?   :-)


PS. Rodziców uprasza się o nieczytanie ;-)
beera06-06-2003 09:24:29   [#06]

o własnie...

dzieki Roman- chodziło mi o jakąkolwiek podstawę prawną..

czyli, ze guzik- moge tylko starać się sprawę załatwiać polubownie

RomanG06-06-2003 09:53:26   [#07]

Nie kapituluj pochopnie ;-)

Zazębiają się tu dwa tytuły prawne do wykonywania pieczy nad dzieckiem. Zakładowa piecza wychowawcza nie znosi uprawnień (i obowiązków) wynikających z władzy rodzicielskiej. ciekaw jestem werdyktu sądu w takiej sprawie :-)

Rodzic może twierdzić, że "uczynił zadość obowiązkowi nadzoru albo że szkoda byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru", bo oddał dziecko pod fachowy nadzór innej osoby.

Z drugiej strony praktyka społeczna jest taka, że rodzice płacą za spowodowanie szkód wyrządzonych przez dziecko i może dalej się tego trzymajmy, co? Przecież wandal nie może być bezkarny.

ZGM-y wieszają na klatkach schodowych, jak Gaba napisała: "Za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiadają rodzice". I rodzice płacą, nie wnikając, czy dziecko skończyło 13 lat i nie udowadniają, że starannie sprawowali nadzór.

Gdyby jednak przyjąć Twój wniosek (ku czemu się skłaniam), powiedzmy także B.
A więc szkoła miałaby wtedy pełne prawo wyciągnąć wobec ucznia konsekwencje we własnym zakresie - wychowawcze i nie tylko (kazać mu np. odpracować szkodę, nawet poza szkołą - jak skończył te 13 lat, niech zobowiąże się podjąć w czasie wakacji pracę, aby zarobić i  oddać pieniądze) i rodzice nie mogliby tego kwestionować. Za obowiązkami idą odpowiednie uprawnienia przecież.

Może gdyby chociaż spędził całą sobotę na pielęgnacji trawy na Twoim boisku, odechciałoby mu się figli w przyszłości?
Joanna Berdzik06-06-2003 12:04:48   [#08]

o nie...

absolutnie nie zamierzam kapitulować :-))

Po prostu,żeby skuteczniej dzialać warto wiedzieć wiecej :-)

Poza tym jesli takie są przepisy, może się pojawic rodzic posiadający ich znajomość :-) I wtedy pozostaje  propozycja Piotrka- zawarcia określonych zapisów w dokumentach szkolnych

...

Swoją drogą- podoba mi się twój sposób myślenia.

W tej sytuacji bowiem wygląda to tak-

mam obowiązki, jako pełniący nadzór nad maloletnim

nie mam jednoczesnie praw nadzorcy ( wiem,że to źle brzmi, ale rozumiecie co mam na myśli)

A dzieciak? ma ciasteczko i je ciasteczko :-)

Piotrek06-06-2003 23:22:26   [#09]

Joasiu

Statut i Program Wych. szkoły, ale mogą też być regulaminy - korzystania z sal, pomieszczeń, itp.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]