Forum OSKKO - wątek

TEMAT: po radzie pedagogicznej
strony: [ 1 ][ 2 ]
Iwona102-06-2003 22:50:46   [#01]
czy macie sprawdzone pomysły co robić z uczniami po wystawieniu ocen. uczyć nadal oczywiście, tylko, że w gimnazjum to uczą się jeszcze raczej dla oceny i lekcje są takie sobie. W naszej szkole nagminne jest hasło "może na boisko pójdziemy?" Nie znoszę tego!! Może ktoś się podzieli doświadczeniami-jak uczyć NAPRZWDĘ bez ocen. Za wszelkie sugestie bardzo dziękuję
Ewa z Rz03-06-2003 06:17:23   [#02]

wystarczy...

Zrobic radę tuz przed zakończaniem roku!

Ja normalnie robię radę w środę po południu - jeśli zakończenie jest w piatek, a w tym roku rada będzie w poniedziałek, bo świadectwa rozdajemy w srodę...

Jest to najzupełniej możliwe, bo: nigdzie nie jest napisane, że świadectw nie można wypisywać wsześniej (przed radą)!. Na pewno można wczesniej wypisać pierwszą stronę świadectwa (u mnie tak się robi), a jeśli się je drukuje to wogóle nie ma sprawy...

Większość uczniów ma na długo przed radą jasną sytuację, jeśli chodzi o oceny i są to uczniowie, którzy uczą się bez względu na to czy te oceny są stawiane czy nie... Ci pozostali zachowują się przykładnie do końca, bo... jeszcze nie było klasyfikacji!

Pamietam, że jak sama chodziłam do sp to rada była po południu w przeddzień rozdania świadectw! A nie było kompków...

Natomiast u mojego syna w LO, uczniowie nie wiedzieli kiedy ma być (i czy była) klasyfikacja... :-)

Iwona103-06-2003 09:00:52   [#03]

u nas

to niemożliwe. Uczniowie dokładnie wiedzą do kiedy muszą być wystawione oceny, i musimy ich poinformować jakie otrzymali (jawność ocen). w tym roku radę mamy 9.06.-czyli jedenaście dni nauki bez ocen-jak mobilizować, co zrobić, żeby nie udawać, że rok szkolny trwa!!!!!!!!!!!?  :-((((
Janusz Pawłowski03-06-2003 09:14:22   [#04]

Normalnie - po klasyfikacji, w praktyce, kończy się semestr - znaczy ... zaczyna się następny.

Wszystko co robimy idzie na konto semestru następnego.
Oceny, kartkówki itp.
To, że akurat nie ma dziennika pod ręką w niczym nie przeszkadza - w ciągu roku też często nie było go, bo akurat jakiś inny nauczyciel go se brał do uzupełnienia.

Robiłem tak zawsze - zachowywałem się, jakby nic, oprócz temperetury na zewnątrz, się nie zmieniło.
Uczniowie, znając te moje zasady (fama w szkole niosła), przyjmowali to jako zwykły bieg rzeczy i nie było żadnych nieporozumień.

A czy to było zgodne z prawem i innymi takimi bredniami? Nie mam pojęcia. Co za różnica? Skarg nie było.

Ale przypominam - ja uczyłem uczniów, dla których to o czym sobie opowiadaliśmy było przygodą intelektualną, a nie udręką.
Pewnie inni by mnie zjedli razem z butami. ;-))

Marek Pleśniar03-06-2003 09:17:55   [#05]
nie uczniowie. Rodzice by Cię zjedli;-)
Za przemęczanie pociech, naduzywanie praw itp.
Janusz Pawłowski03-06-2003 09:21:20   [#06]

Dodam,

że miałem również zwyczaj zapowiadać kartkówkę z przerobionego materiału na "za tydzień" - czyli np. na 3 września.

I kartkówki takowe się odbywały - Wam przyznam, że nie były one trudne. ;-)))

Iwona103-06-2003 09:26:31   [#07]

ja

też próbuję uczyć jak gdyby nigdy nic, stawiam oceny (ponieważ nie wszystkie dzieci są dojrzałe to na nowy rok "przelatują" w końcu tylko te dobre oceny), ale one opowiadają o tym "po szkole"-i nie jest dobrze. Wielu moim kolegom i koleżankom to nie pasuje i sugerują bezprawność takiego postępowania właśnie, dlatedo szukam innych rozwiązań. Nie tylko dla mnie te "luźne lekcje" są koszmarem, niektóre dzieciaki po 7-8 takich lekcjach mają ból głowy i w efekcie na drugi dzień wagary. Kółko się zamyka-straszymy nową radą, zmianą ocen (tak nigdy się nie stało) i czekamy na wakacje. Ktoś na pewno znalazł na to sposób!!!!!!:_)
Ewa z Rz03-06-2003 09:39:15   [#08]

nie rozumiem

dlaczego trzeba tak wczaęnie robić klasyfikację?

Ja robię 16.06...

Natomiast, gdy byłam jeszcze tylko n-lem, to w takiej sytuacji zawsze zapowiadałam sprawdzian zaraz na początku następnego roku szkolnego, uczyłam jak gdyby nigdy nic (tak jak Janusz), no i rzeczywiście, w drugim tyg. września robiłam sprawdzian.

Pretensji nie było, bo i o co?

RomanG03-06-2003 09:48:33   [#09]

Iwono, czemu bezprawność?

To Ty decydujesz, co, kiedy i jak na Twoich lekcjach. Zgodnie z prawem.
Jest to dla dobra dziecka, nauki pedagogiczne zdecydowanie aprobują takie postępowanie. Uczeń  w szkole ma się przede wszystkim uczyć, bo szkoła od tego jest.
Marek Pleśniar03-06-2003 10:03:12   [#10]

żadne oceny nie mogą "przelatywac" na nowy semestr - nawet te dobre. Oto ta bezprawność:-)

A stawianie ocen po klasyfikacji...

Mozna, tylko po co? Nawet można o nich powiadomić rodziców przed końcem roku lecz nawet ci nie potraktują sprawy poważnie.

Roman.. jakie kurka "nauki pedagogiczne"? To takie gadanie jak "jak powszechnie wiadomo jest tak i tak". Podaj źródło;-)

RomanG03-06-2003 10:33:11   [#11]
> żadne oceny nie mogą "przelatywac" na nowy semestr - nawet te dobre.
> Oto ta bezprawność:-)

Każdy nauczyciel znajdzie sposoby, aby zasada ta - zbyt rygorystycznie przestrzegana -  nie obróciła się przeciwko dyscyplinie, wynikom nauczania, przeciwko uczniom koniec końców.
Można zawsze powiedzieć: Dzisiaj stawiam Ci dopuszczający, do mojego notesu. We wrześniu, od razu na pierwszej lekcji będziesz pytany dokładnie z tego samego materiału.
Zapytać, postawić nawet dobry stopień, ale cząstkę wakacji na naukę poświęcić musiał.  ;-) Kilka takich "myków" n-la powinno oduczyć uczniów nieposłuszeństwa.

> Roman.. jakie kurka "nauki pedagogiczne"? To takie gadanie jak
> "jak powszechnie wiadomo jest tak i tak". Podaj źródło;-)

"Każda forma dyscypliny spotyka się dziś z oporem. Czy źle sprawujące się dzieci zostaną po lekcjach („Już i tak mają długi dzień”), czy każe im się przepisywać sto razy to samo zdanie („Co za strata energii, nie ma w tym nic rozwijającego”), czy – za najgorsze przewinienia - zostaną czasowo wydalone ze szkoły („Nasza filozofia jest temu przeciwna”) […] - nie ma takiej metody, która nie wywoła ataku jakiejś osoby. Uważam jednak, że nauczycielom należy dać nieco swobody – dla wspólnego dobra. W przeciwnym razie w szkole będzie panował chaos."

(James C. Dobson „Zasady nie są dla tchórzy. Jak zachować równowagę między miłością a dyscypliną w wychowywaniu dzieci”, Warszawa 1993, s. 135)
Marek Pleśniar03-06-2003 10:35:53   [#12]
:-)
Iwona103-06-2003 10:46:56   [#13]

Ewa

klasyfikację trzeba tak wcześnie bo:

-dyrekcja musi mieć czas na liczenie i sprawozdanie,

-u nas są egzaminy sprawdzające, które muszą być przed radą,

-niektórzy nie chcą pisać świadectw na komputerze (one nie mają "twarzy"),

-w zarządzenia dyrekcji wtrącać się nie wolno.

Marek, napisałeś

"żadne oceny nie mogą "przelatywac" na nowy semestr - nawet te dobre. Oto ta bezprawność:-)"-czy to cytat z tych , którzy tak uważają, czy naprawdę łamię prawo?

I jak nie ocenami, to co robicie, żeby rok trwał do końca???????

Renata03-06-2003 11:05:11   [#14]

Ocena to tylko taki zakorzeniony wymysł. Namacalny i sprawdzalny na każdym kroku. Lubimy oceniać i lubimy (nie zawsze) być oceniani. Kiedyś już na ten temat dyskutowaliśmy.:-)

 

Postaw na TI, a tak chętnie na to boisko nie będą wołać.;)

Marek Pleśniar03-06-2003 11:14:15   [#15]

no ok, to poważniej ja:-)

on (rok) niezaleznie od ocen i starań lub ich braku kończy sie dokładnie na końcu:-) Proponuję w związku z tym robić swoje.

Aha

A co własciwie stoi na przeszkodzie by w czerwcu wyjść na słońce? Tak żałujemy go dzieciakom? Lekcje wychowawcze, integrację zespołu najfajniej się robi w plenerze. A dzieciaki mamy jakieś bez kondycji i krzywe. Zrobić olimpiady szkolne, rozgrywki i zabawy integracyjne z udziałem społeczności lokalnej, festiwale piosenki i teatru. W zimie nie było jak to korzystajcie z pogody:-)

Sport, integracja i niegłupia zabawa mają swoje zalety. Znam nauczycielkę która prowadzi rajdy klasowe - oglądają lokalną przyrodę i realizują program (jest takie zabawne coś - dzieci wiedzą jak wygląda tygrys a nie widziały kijanki:-).

A może lekcja geografii w planetarium? Albo nad rzeką? Wie kto co to odsypisko, przemiał albo przykosa? ;-) A mierzył kto wysokość drzewa naprawdę a nie w książkowym zadaniu z geometrii? A malowały już dzieci plener za miastem/wsią? Itd itd:-)) Co nie oznacza zachęty do kompletnego porzucenia murów szkoły. Lekcje nie zaszkodzą - w wakacje mniej wywietrzeje ze łbów:-)). Zwłaszcza że zamęczona spacerami w plener nauczycielka i jej uczniowie z przyjemnością posiedzą w szkolnych ławach:-) 

Iwona ma swoją rację - w szkołach po 600, 1000 i wiecej uczniów zrobienie wszystkiego dobrze w kilka dni jest niemozliwe.Trzeba około tygodnia na świadectwa i kontrolę czy wszystko w porządku a i tak mało czasu.

BasiaK03-06-2003 11:42:18   [#16]

W mojej szkole jest jak u Ewy. Też drażni mnie ta wczesna klasyfikacja, ale nie mam na to wpływu. Mam za to pewien wpływ na lekcje z nauką.

Już drugi rok, po radzie klasyfikacyjnej, organizuję z koleżanką konkursy, w których biorą udział dwie klasy, a w tym roku sześcioosobowe drużyny z poziomu 6 klas. Dwie nauczycielki będą opiekowały się przez cały dzień 24-osobową grupą. Konkurs angażować będzie ponadto około 10 gimnazjalistów jako sędziów. Do zabawy przygotowują się nie tylko nauczyciele, ale również uczniowie - przygotowuja materiały do konkursu, dekoracje itp. Cały czas są aktywni, nie nudzą się, nie narzekają, że jeszcze muszą chodzić do szkoły. Jasna sprawa nie wszyscy, ale znaczna część.

Ale niestety nie wszystkie klasy mogę włączyć do konkursu. W pozostałych klasach uczymy się powtarzając. Z tym, że wtedy przygotowuję karty pracy, wyciągam różne gry dydaktyczne. Najmnieszy problem mam z drugą klasą gimnazjalną, bo dają się przekonać, że te powtórzenia to już z myślą o przyszłorocznym egzaminie. Zadania staram się dobierać łatwe, takie trochę wakacyjne, żeby nawet najsłabsi mogli coś powtórzyć.

Liczę na Wasze pomysły.

beera03-06-2003 14:00:20   [#17]

ja mam inne zdanie na ten temat...

zbyt późna rada klasyfikacyjna nie pozwala, moim zdaniem, w sposób spokojny przygotować się do ewentualnych egzaminów poprawkowych i klasyfikacyjnych.

Jesli radę robimy 16- np- to ile czasu dajecie dzieciom, bądź rodzicom na decyzję dotyczącą ich chęci na zdawania w/w egzaminów?

Jesli zdecydują się na to rodzice po radzie- a muszą po radzie, bo wtedy wiedzą  NA PEWNO to  jaki tryb i procedury stosujecie?

Na przykład takie coś:

3. Na prośbę ucznia nieklasyfikowanego z powodu nieobecności nieusprawiedliwionej lub na prośbę jego rodziców (prawnych opiekunów) rada pedagogiczna może wyrazić zgodę na egzamin klasyfikacyjny

Uczeń jest nieklasyfikowany , rodzice piszą podanie, rada może ( lub nie) się zgodzić, następuje ustalanie terminów ( nawet jesli procedura jest w statucie)- nawet jesli klasyfikacyjny przeprowadzacie w terminie poprawkowego i tak należy  mieć jakis margines czasu..'

tak więc zgadzam się z Iwoną1- są perwne procedury wymuszajace szybszy niż "przeddniowy" czas klasyfikacji.

................

Co z tym czasem zrobić?

W szkole, w ktorej pracuję jest tak- nauczyciele , ktorzy w ciągu roku szkolnego nie mają problemów z dziećmi i w te dni nie mają z nimi problemów.

Ci zaś, którzy mają problemy zazwyczaj, mają  je  i teraz..

Jaki z tego wniosek?

:-)))

hania03-06-2003 14:34:03   [#18]

u nas jest tak

Rada będzie 16-go ( zgodnie ze statutem - w poniedziałek w ostatnim tygodniu nauki) Nauczyciele zobowiązani są ustalić końcoworoczne oceny klasyfikacyjne na tydzień przed radą, powiadomić o nich uczniów i rodziców. Na trzy dni przed radą mija termin zwrócenia się z prośbą o ew. egzaminy sprawdzające ( nie z niedostatecznej - z tego może być poprawka i jest w sierpniu ew) lub klasyfikacyjne, lub odwołania od ocen  zachowania (statut określa procedury) Egzaminy te odbywają się przed radą, najczęściej w godzinach rannych w tym dniu co rada. A Rada klasyfikacyjna służy ostatecznemu zatwierdzeniu wyników klasyfikacji. Wszelkie podsumowania "liczenie" itp dyrekcja robi sobie na radę podsumowującą i będzie ona 23 czerwca...

Do piątku więc uczymy normalnie, tzn tu i ówdzie "wyciągają" się z czegoś na coś.... poprawiają co mogą....., generalnie lecą powtórki. Odsapną zawsze ci, którym sytuacja się wyjaśnia szybko, bo cały rok pracowali uczciwie.... Ale nie przeszkadzają - raczej wspomagają wielu słabszych kolegów. W tym okresie jest też sporo wycieczek, ognisk klasowych - służą integracji lepszej, zwyczajnej współnej zabawie... To uczniowie są inicjatorami i ... organizatorami....

Ja na tą końcówkę roku mam zawsze przygotowane lekcje typu: konkurs klasowy, origami matematyczne, zagadki logiczne, gry dydaktyczne itp. Wcześniej wymaga to trochę pracy.... Tu też często wykorzystuję inicjatywę uczniów: zawsze są chętni, którzy takie zagadki i zabawy dla innych znajdą, dumni, że oni znają rozwiązanie, szczególnie gdy i moja głowa biedzi się nad pomysłem jakimś ich :-))

Koleżanka na koniec biologii robi w ramach lekcji mini kurs pierwszej pomocy. chodzą pobandażowani po szkole... na lekcję taką idą z zapałem.

Wbrew pozorom - konkurs z nagrodą w postaci pochwały, uścisku dłoni, czy dyplomu z podpisem nauczyciela - jest dla uczniów ważną rzeczą.

Acha - można jeszcze porządki w pracowni.....

Renata03-06-2003 14:37:13   [#19]

Dziś mamy radę klasyfikacyjną z SP, jutro z G. Potem podsumowujące. Zawsze tak jest.

Przeszliśmy konieczne procedury związane z  całym naszym systemem oceniania przed radą.

Nie martwi mnie fakt wystawienia ocen. Jest tyle możliwości uatrakcyjnienia zajęć, łącznie z TI - nie żartuję.:)

beera03-06-2003 15:02:31   [#20]

:-)

Zgadzam się z renatką :-))

To, co napisała hania dla mnie nie jest jasne...

Rozporządzenie mówi, choćby tu:

§ 14. 1. Uczeń może nie być klasyfikowany z jednego, kilku lub wszystkich obowiązkowych zajęć edukacyjnych, jeżeli brak jest podstaw do ustalenia oceny klasyfikacyjnej z powodu nieobecności ucznia na obowiązkowych zajęciach edukacyjnych przekraczającej połowę czasu przeznaczonego na te zajęcia w szkolnym planie nauczania.

MOŻE nie być, czyli to czy jest klasyfikowany, czy nie wynika dopiero z posiedzenia RP. Dopiero WTEDY zwraca się z prośbą o ewentualny egzamin klasyfikacyjny...

 

Potem znowu:

3. Na prośbę ucznia nieklasyfikowanego z powodu nieobecności nieusprawiedliwionej lub na prośbę jego rodziców (prawnych opiekunów) rada pedagogiczna może wyrazić zgodę na egzamin klasyfikacyjny

W jaki sposób dokonuje się wyrażenie tej zgody przez RP przed posiedzeniem klasyfikacyjnym? Chyba, że robi się posiedzenie dla wyrażenia tych zgód? Ale , zeby zrobić posiedzenie dla zgód najpierw  trzeba zrobić posiedzenie klasyfikacyjne...

Potem:

Termin egzaminu klasyfikacyjnego powinien być uzgodniony z uczniem i jego rodzicami (prawnymi opiekunami).

nie wiem, ale dla mnie to jakieś niezrozumiale procedury...

RomanG03-06-2003 16:04:58   [#21]

No więc Asia to napisała ;-)

W szkole, w ktorej pracuję jest tak- nauczyciele , ktorzy w ciągu roku szkolnego nie mają problemów z dziećmi i w te dni nie mają z nimi problemów.
Ci zaś, którzy mają problemy zazwyczaj, mają  je  i teraz.
Jaki z tego wniosek?

Ja osobiście wyciągam taki:
Pracę nad dyscyplinowaniem klasy zacząć najlepiej 1 września w pierwszej klasie. Kiedy po tzw. miodowym miesiącu pierwszej lekcji zaczną się tzw. uczniowskie prowokacje, sprawdzanie, testowanie nauczyciela, należy te potyczki wygrywać.
Źle dzieje się oczywiście, gdy jedyną metodą na trzymanie uczniów w ryzach okazują się być oceny, ale wtedy jeszcze - jeśli zajdzie konieczność - i tym można się posłużyć :-)
Cały rok mamy na to, żeby na tyle nauczyć uczniów posłuszeństwa, aby nawet pod koniec roku wiedzieli, że kiedy powiemy: dość zabawy, zabieramy się do nauki, to nie żartujemy i sami głęboko wierzymy w słuszność takiego podejścia.

Rodzicom radzi się tak: "ostrość" buntu nastolatków ma swe podłoże we wczesnym dzieciństwie. Jeśli od małości nie wymagamy od dziecka, że powinno słuchać i szanować dorosłych, potem najczęściej jest zbyt późno, a bunt przebiega całkowicie bez naszej kontroli.
Jeśli zaczniemy wcześnie, zachowujemy potem chociaż jakiś wpływ na bieg wydarzeń. Widzę tu analogie.

Świetne są wszystkie metody pracy aktywizujące uczniów. Dobrze je znać i wykorzystywać - ale moim zdaniem, jak wszystko w procesie dydaktycznym, z umiarem. Musi przyjść taki moment, kiedy uczeń będzie się zajmował  nauką języków, mimo że na dworze pogoda piękna i tak bardzo chciałoby się pograć w piłkę...

Iwona103-06-2003 16:42:15   [#22]

Asia

napisala "W szkole, w ktorej pracuję jest tak- nauczyciele , ktorzy w ciągu roku szkolnego nie mają problemów z dziećmi i w te dni nie mają z nimi problemów."
Zaczęłam ten wątek nie dlatego, że nie potrafię utrzymać dyscypliny, tylko dlatego, że inni nauczyciele są tacy dobrzy, uczniowie grają sobie np w państwa miasta, a nauczyciel wypisuje arkusze lub świadectwa. Ja natomiast jestem wredna i uczę. Nie chcę chodzić do szkoly i udawać, że pracuję. Jak wcześniej napisałam takie niby lekcje są męczące także dla wielu uczniów.
Podoba mi się pomysl Hani(że też sama na to nie wpadłam!!). Coś spróbuję przygotować jeszcze w tym roku, a porządnie na przyszły. Nie pomyślałam, że gimnazjaliści też mogą lubić konkursy czy ciekawe zadania-zagadki, a zamiast zwyczajnych lekcji to jeszcze bardziej.
Renata TI to świetny pomysł, tylko dostęp do pracowni w końcu roku tak samo trudny jak w ciągu! :-(
RomanG03-06-2003 16:51:51   [#23]

> Zaczęłam ten wątek nie dlatego, że nie potrafię utrzymać dyscypliny

Wiem :-)

Gdybyś naprawdę miała z tym problemy, pewnie byś o tym nie napisała :-)
Ja tak tylko - ogólnie.
Dla studentów pedagogiki, którzy być może czytają to forum :-))

beera03-06-2003 16:52:13   [#24]

Ej :-))

Iwonko- ja naprawde nie chcialam dać do zrozumienia, że w szkole , w ktorej ja pracuje jest inaczej ( czytaj:lepiej) niż w Twojej, czy jakiejkolwiek innej...

Interesowała mnie raczej formalna stona calego zagadnienia, ktora się tu pojawiła jakby na marginesie- zwlaszcza we fragmentach dotyczących przeprowadzania posiedzenia RP w późnym terminie-  tego raczej dotyczą moje watpliwości ( np. Hania napisala, że odwołanie od oceny zachowania następuje w ich szkole przed  zatwierdzeniem jej)

Ok?

beera03-06-2003 16:54:20   [#25]

o :-))

Roman dotknął sedna :-)))

Nie szuka nowych rozwiązań ten, kto nie wie, ze warto :-)

Iwona103-06-2003 16:57:04   [#26]

aaaaaaa!

:-)))))))
no mnie to akurat strona formana nie za bardzo-i tak nadchodzi czas bez ocen, i wlasnie zagospodariwanie go sensowne interesuje mnie najbardziej. (czy to sa dwa dni czy dwa tygodnie)
Marek Pleśniar03-06-2003 17:03:16   [#27]
matko jaki Wersal;-)
grażka03-06-2003 19:56:07   [#28]

Jak się od rana

dużo osób wpisało.

Popieram szukanie innych rozwiązań - a tu jeszcze taki wpis rodzica z innego forum:

http://www1.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=505&w=6315315

U mnie najtrudniejszy jest maj - w czerwcu już raczej odpoczywamy po szale imprezowo - końcoworocznym.

krystyna03-06-2003 20:03:46   [#29]

"Festiwal nauki"

Nie wdając się w dyskusję odnośnie ustalanych w każdej szkole terminów klasyfikacji (u mnie akurat jest to wersja "późna"...) - każdy ma swoje argumenty i tradycje - podsuwam kolejny pomysł wymagający od uczniów sporo pracy (ale takiej "innej"....) niekoniecznie związanej z wystawieniem jakichkolwiek ocen, ale gwarantujący ogromną satysfakcję !

Dziś właśnie odbył się u nas "Festiwal Nauki", a właściwie wszystkich nauk, które do tej pory zdążyli liznąć gimnazjaliści.

Jednocześnie był to "Dzień otwarty szkoły" - co oznaczało, że wszystkie prezentacje przygotowane przez uczniow mogli obejrzeć nie tylko zaproszeni goście (oprócz tych "ważnych", przede wszystkim uczniowie kl. V i VI z zaprzyjaźnionych SP, którzy są bardzo ciekawi "co ich czeka w gimnazjum...)

Dla zainteresowanych i chcących coś podobnego zrobić u siebie, wymienię najciekawsze prezentacje (podkreślam - wszystkie przygotowane i prowadzone przez uczniów):

  • multimedialny pokaz ścieżek rowerowych (no tu, trochę profesjonalnego sprzętu trzeba było wypożyczyć od szkoły średniej) bezpośrednio ze strony http://g2zofia.prox.pl/htm/rowers/index.htm
  • pokaz i omówienie prac uczniowski z przedmiotów humanistycznych (foldery, monografie, opracowania lektur, plakaty itp...itd...)
  • pokaz wykorzystania pracowni komputerowych w nauczaniu innych przedmiotów (takie programy mamy i z nich korzystamy, a młodzież pokazywała tylko fragmenty "lekcji" matematyki, geografii, fizyki itp...)
  • historia, zwyczaje, tradycje w krajach anglojęzycznych (łącznie z przebraną królową angielską z ochroniarzami, szkotami, filiżanką angielskiej herbaty, odpowiednią muzyką itd... - no i oczywiście, jak wszędzie, wystawy prac uczniowskich w j. ang.)
  • to samo, w wydaniu niemieckim (oczywiście bez królowej, ale z "niemieckim śniadaniem" i innymi niemieckimi rekwizytami, no i mówili do nas tylko w tym dziwnym języku...)
  • pokazy ciekawych i efektownych doświadczeń fizyko - chemicznych (i tu bym mogła napisać najwięcej, ale jak się domyślacie uczniowie prezentowali prawie wyłącznie wszystko co "wybucha", a niektóre były z pogranicza czarnej magii...., na kilka ich propozycji nie zezwoliłam, biorąc pod uwagę życie i zdrowie widzów....- dzieciaki z SP  były zachwycone !)
  • itd...
  • itd...

Kto chce obejrzeć, to kilka zdjęć jest już tu: http://g2zofia.prox.pl/htm/index.htm

hania03-06-2003 20:13:36   [#30]

Asiu - wyjaśniam nasze procedury

w rozp jest też tak:

§ 9.

  4. Klasyfikowanie końcoworoczne, począwszy od klasy czwartej szkoły podstawowej, polega na podsumowaniu osiągnięć edukacyjnych ucznia w danym roku szkolnym z zajęć edukacyjnych określonych w szkolnym planie nauczania i ustaleniu ocen klasyfikacyjnych oraz oceny zachowania, według skali, o której mowa odpowiednio w § 11 ust. 2 i § 12 ust. 3,

oraz

§ 10.

  1. Oceny klasyfikacyjne z obowiązkowych zajęć edukacyjnych ustalają nauczyciele prowadzący poszczególne obowiązkowe zajęcia edukacyjne, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, a ocenę zachowania - wychowawca klasy.

więc my (tzn w szkole) rozumujemy tak: nauczyciele ustalają oceny końcoworoczne, czyli klasyfikują ucznia (jak nie ma podstaw - bo uczeń miał nieobecności usprawiedliwione - to nie klasyfikują). O tych ustalonych, lub nieklasyfikowaniu informują ucznia oraz rodziców tydzień przed radą. Poinformowani - występują do dyr o egzamin klasyfikacyjny, chyba, że nieobecność była nieusprawiedliwiona - wtedy fakt: decyzję podejmuje się dopiero na radzie, a termin ustala się na potem (ale tych sytuacji nie mieliśmy jeszcze, chociaż statut nawet określa, co ew wziąć można pod uwagę przy zgadzaniu się przez radę na klsyfikacyjny delikwenta, który ma nieusprawiedliwione)

Ale to jest rada pedagogiczna zatwierdzająca wyniki klasyfikacji, czyli tego co ustalił nauczyciel. Generalnie - nie zatwierdzamy przecież poszczególnych ocen Kowalskiego, czy Nowaka, tylko jakoś tam ilościowo całe klasy......

beera03-06-2003 20:49:59   [#31]

haniu...

ale to- moim zdaniem , nie zmienia postaci rzeczy.

To tak jak ze statutem. W fazie projektu trudno zaskarżać jego postanowienia, po zatwierdzeniu- i owszem

Moim zdaniem w tej sytuacji jest troche proceduralnych znaków zapytania.

....

Ale jak powiedziała Krystyna- kazdy ma swoje argumenty :-)

beera03-06-2003 21:23:00   [#32]

Haniu...

klasyfikacja, klasyfikacją, ale ty zajrzyj TU
Iwona103-06-2003 22:21:17   [#33]

Krystyna

taki festiwal to dla mnie bajka. mam pytania:

-skąd pieniążki,

-kiedy zaczęliście przygotowania,

-kto to wszystko koordynował.

-kto prosi nauczycieli o włączanie się

CZY TO SIĘ NAPRAWDĘ DZIAŁO!!!!!!!!!

krystyna04-06-2003 01:37:32   [#34]

Iwono

Po kolei:

-skąd pieniążki - dokładnie nie wiem, co oznacza, że każdy z nauczycieli odpowiedzialny za prezentację kolejnych "nauk" zajmował się tym sam... tzn. albo szukał sponsorów, albo wykładał osobistą kasę (jak miał... - a miał wybór...), albo ta kasa w nie była potrzebna.....

Podobnie było, gdy organizowaliśmy powiatowy "Turniej komputerowy" - wtedy też organizatorzy tj. dwie sztuki nauczycieli - informatyków znalazło sponsorów nawet wśród największych firm komputerowych i wydawniczych, a po "wysponsorowane" nagrody jeździli własnymi pojazdami do Warszawy.

Skutek był taki,że nie tylko wszystkie drużyny biorące udział w turnieju zostały solidnie nagrodzone (drukarki, skanery, kamery), ale i każdy indywidualny uczestnik wyszedł z pełną reklamówą gadżetów do swojego osobistego  kompa...

-kiedy zaczęliście przygotowania - miesiąc temu

-kto to wszystko koordynował - ktoś taki jest oczywiście niezbędny, chociażby po to, by wysłać zaproszenia komu trzeba, napisać cały program i ustalić kolejność wydarzeń tj. zwiedzania poszczególnych prezentacji itd... A to co się dzieje w dziedzinie poszczególnych "nauk" ustalane jest w zespołach przedmiotowych.

-kto prosi nauczycieli o włączanie się - nie rozumiem pytania...............

CZY TO SIĘ NAPRAWDĘ DZIAŁO!!!!!!!!! - TAK, przecież są zdjęcia...

Iwona104-06-2003 15:59:52   [#35]

Krystyna

nauczycieli trzeba prosić, "bo to czas dodatkowy i ich dobra wola". Zdjęcia widziałam, tylko wierzyć trudno, że to sie udało!  WIELKIE BRAWA!!
RomanG06-06-2003 10:15:08   [#36]

Na innym forum wypowiedż rodzica

Witam wszystkich

   Dziś spotkałem się z koleżanka, która jest matką gimnazjalisty 2 klasa.
Jest troszkę zszokowana tym co sie dzieje w szkole. Chłopak ma wystawione
juz wszystkie oceny na lekcji jest srednio 5-6 osób i chłopak się nudzi,
zajecia praktycznie nie sa realizowane, obecność nie jest sprawdzana, itd.
Czy to wszystko jest normalne, kto odpowiada za te dzieciaki, które plączą
sie po szkole bez zainteresowania, wychodza, wchodza nikt nad tym nie
panuje.

Czy  we wszystkich szkołach tak samo wyglądają ostatnie dwa tygodnie nauki?
Majka06-06-2003 10:55:58   [#37]

W jednej z wałbrzyskich szkół rok temu skończyło się śmiercią ucznia.

Część klasy przygotowywała apel na zakończenie roku (pod opieką nauczyciela), część była w sali lekcyjnej (pod opieką innego). Kilku chłopców, zgłaszając konieczność uczestniczenia w próbie, wyszło z lekcji , ale nie dotarło na aulę...

Poszli do parku po drugiej stronie ulicy i próbowali wspinaczki po skarpie skalnej. Jeden spadł.

Jeden nauczyciel był pewny, że są piętro wyżej, drugi czekał na uczestników próby...

Ten okres wymaga oczu dookoła głowy i wyjątkowej "szczelności" drzwi szkolnych.

RomanG06-06-2003 11:19:20   [#38]
Czy nauczyciele mieli postawione jakieś zarzuty o niedopełnienie obowiązku opieki?
RomanG06-06-2003 11:20:07   [#39]
I po ile mieli lat?
Majka06-06-2003 11:31:27   [#40]

Ostatnia klasa gimnazjum.  Chciał wreszcie udowodnić kolegom, że jest nie tylko "kujonem" ...

Nauczyciele byli w porządku: obecność sprawdzona, listy uczestników apelu zrobione, dopełnione wszystkie formalne obowiązki .

 Ale przypomniałam tę historię nie w ramach opowieści o RWD, tylko jako apel o wyjątkową uwagę. To przecież tragedia nie tylko dla rodziców, ale i dla nauczycieli , bo na zawsze zostaje pytanie co by było, gdybym....

RomanG06-06-2003 21:18:31   [#41]

Hm

Nie tak dawno kilka osób ze śmiertelną powagą twierdziło na tym forum, że nauczyciel nie ma prawa posłać ucznia po kredę do sekretariatu, niektórzy nie puszczają do ubikacji w czasie lekcji...

W jednej ze szkół w moich rodzinnych stronach jakiś czas temu nauczycielka ukarana została oficjalnym upomnieniem (niewłaściwe sprawowanie opieki), bo zadała uczniom pracę samodzielną i poszła do sekretariatu wykonać pilny telefon w sprawie szkolnej wycieczki.
Sprawa jest w toku, osobiście uważam, że ma wygrane w cuglach i że została ukarana niesłusznie.

Stąd moje zainteresowanie.
Hanna07-06-2003 08:21:52   [#42]

nie zgadzam sie!

 wątpię! zostawiła dzieci bez opieki! a wycieczka nie jest  pilną sprawą i można ją spokojnie załatwić w innym czasie, nie narażając ( nawet hipotetycznie ) zdrowia, albo i nie daj Boże życia dzieciaków!!
RomanG07-06-2003 19:59:59   [#43]
Zanim wyszła, zadała uczniom określoną pracę do wykonania, obowiązki ucznia w tym czasie normuje również statut szkoły.
Zostawiła uczniów w znanych im i typowych warunkach, jej ocena zachowania dzieci absolutnie nie wskazywała na jakiekolwiek podwyższone ryzyko.
Wiek uczniów także pozwalał przypuszczać, ze znają swoje obowiązki i zrozumieli, co mają robić.
Można zatem przyjąć, że będąc w sekretariacie, sprawowała nad klasą cały czas nadzór.
beera10-06-2003 13:06:04   [#44]

Roman...

no nie , ty chyba żartujesz :-)

tej pani nie bylo z dziećmi, a więc nie sprawowała nadzoru nad dziećmi.

Była w sekretariacie, załatwiać wycieczkę, co mogła spokojnie zrobić PO lekcjach, ale pewnie jej się do domu spieszyło i nie chciala marnować czasu.

Przypuszczenia oraz wnioskowanie na temat wieku dzieci i wynikającej z niego odpowiedzialności były błędne- co może wykazać przykra praktyka.

Być może w statucie szkoły jest napisane jakie są obowiązki uczniów, ale w innych aktach jest napisane  jakie są obowiązki tej pani- co to znaczy godzina lekcyjna i na co ją się przeznacza, co to znaczy zajęcia z dziećmi, itp.

mam nadzieję , że sprawę ta pani będzie miała przegraną, jej wygrana stanowiłaby kiepski precedens...

Marek Pleśniar10-06-2003 15:34:35   [#45]

na pewno żartuje:-)

Nauczycielka wyszła z klasy i tyle. Naraziła dzieci (brak opieki) oraz siebie - na konsekwencje tego. W takich sytuacjach zwykłem mawiać: "niestety, była pani tu nieprofesjonalna".

Adaa10-06-2003 15:51:44   [#46]

no tak...

z jednej strony, fakt, zaniedbała, z drugiej.. nadchodzi czas kiedy nauczyciel będzie się bał stanąć tyłem do klasy (american reality);-)

violka10-06-2003 16:05:30   [#47]

mam czasem wrażenie że słowo profesjonalny jakoś często nie stoi w parze z profesorem (czytaj nauczycielem)

a tłumaczenie nauczycielki w takiej sytuacji :"przecież ja im zadałam" jest po prostu żenujące - to już kontraktowi w trakcie stażu mają lepsze pojęcie nt. swoich obowiązków i zakresu odpowiedzialności

przyprawił mnie o atak śmiechu hipotetyczny obrazek jak to wszyscy przychodzimy w poniedziałek zadajemy, przypominamy o obowiązkach ucznia w statucie i ....... wracamy w piątek odpytać czego się nauczyli

jeśli Roman nie żartuje, to ja się już nie dziwię dlaczego niektórych nauczycieli tak trudno spotkać w czasie lekcji w klasie

Iwona110-06-2003 19:21:48   [#48]

Violka

twój obrazek wcale nie jest taki hipotetyczny. u nas wuefiści "powierzaja sobie obowiązki". Po co wszyscy mają patrzeć jak dzieciak piłkę kopie-wystarczy jeden. w ten sposób dużo ekonomiczniej gospodarują czasem. tylko z rzadka słychać przenikliwy wrzask któregoś (chyba dzieciak zniknął z pola widzenia) :-(
RomanG10-06-2003 22:09:40   [#49]

Uściślam

Nauczycielka musiała wyjść zadzwonić właśnie w tym momencie; załatwiała z leśniczym pozwolenie na ognisko, leśniczy był b. trudno uchwytny, jego żona kazała go "łapać" o tej właśnie określonej godzinie.
Sprawę rozdmuchał jakiś rodzic, to taka jego prywatna zemsta za coś tam sprzed roku.

...........................................

Sprawa opieki czy też nadzoru nie jest, uważam, taka prosta, jak to zdajecie się sugerować. Oto przykłady, kiedy uczeń nie jest pod wąsko rozumianym nadzorem nauczyciela:

1. Nauczyciel wychodzi do ubikacji.

2. Uczeń wychodzi do ubikacji.

3. Klasa podzielona na grupy, nauczyciel wysyła ucznia po dziennik do drugiej grupy.

4. ...lub idzie sam.

5. Zwiad terenowy czy bieg patrolowy wg itinerera obrazkowego podczas wycieczki szkolnej - trzyosobowe patrole dostają zadanie i obrazkowy opis trasy. Nauczyciel czeka na mecie.

6. Na wycieczce autokar podjeżdża pod McDonalda. Panie nadzorują wydawanie porcji, dzieci przebywają po prostu "na terenie", jedne jedzą wewnątrz, inne na zewnątrz, niektóre są w ubikacji, reszta na placu zabaw.

7. Na kolonii prowadzę zajęcia w świetlicy. Pilny telefon. Schodzę do recepcji, polecając dzieciom kontynuować pracę, wracam po 10 minutach.

8. Często spotykana nawet dzisiaj praktyka, że kiedy ktoś zachoruje, a naprawdę nie ma kogo dać na zastępstwo, jeden nauczyciel bierze naraz dwie klasy (na polecenie dyrektora). Zadaje im na przemian prace samodzielne i "kursuje" między klasami.

9. Opisany przez Majkę przypadek: uczniowie wychodzą z lekcji na próbę przed apelem.

10. Wycieczka szkolna do Eurodisneylandu pod Paryżem. _Każda_ grupa postępuje tak: uczniowie dostają określony czas, teren jest ogrodzony, chodzą grupkami, korzystając z dowolnych atrakcji.

11. Wycieczka szkolna do Wisły, w programie wjazd wyciągiem na Czantorię. 10 uczniów, 1 nauczyciel, który zostawia uczniów w określonym miejscu w cieniu, a sam wchodzi do kas, stoi kilka minut w kolejce po bilety, wraca do uczniów i prowadzi ich do wejścia.

12. Pod szczytem tejże Czantorii są kioski z pamiątkami oraz tor saneczkowy (może to bobsleje są?). Na saneczkach jeździ się pojedynczo. Nauczyciel daje czas na kupno pamiątek i saneczki, określa godzinę i miejsce zbiórki (teren nie jest rozległy, wszystko w kupie, można rzec), gimnazjaliści samodzielnie kupują sobie bilety i korzystają z atrakcji. Nauczyciel w każdym momencie nie ma kontroli nad pojedynczym uczniem, chyba żeby wszczepił im nadajniki radiowe :-)

13. Na dużej przerwie gimnazjaliści chodzą do sklepiku położonego 100 m od szkoły. Poza ogrodzeniem. Tam żaden nauczyciel nie pełni dyżuru.

W każdym z powyższych przypadków nauczyciel nie przebywa bezpośrednio z dziećmi, mimo to uznaje się, że są one pod właściwą opieką.
Jakie zatem są kryteria?

Jesteście nadal absolutnie pewni, że powinna dostać tę naganę i przegrać sprawę w sądzie? Ja nie.
Iwona110-06-2003 23:29:30   [#50]

Romanie

cytuję

1

13. Na dużej przerwie gimnazjaliści chodzą do sklepiku położonego 100 m od szkoły. Poza ogrodzeniem. Tam żaden nauczyciel nie pełni dyżuru.
u nas sklep jest za płotem, a uczniom nie wolno wychodzić!!!!!!!

2. Do toalety wychodzą parami (od czasu jak jedna dziewczynka wyszła sama i podjęła probę samobojstwa). Przypadkowo przechodzący nauczyciel 9nie miał lekcji) uratował ją.

Nie wiem czy ta pani powinna przegrać, ale też uważam, że mogła wcześniej poprosić kogoś o zastępstwo (na 10 minut).

Im człowiek starszy tym bardziej dmucha na zimne bo przepisy raczej nie bronią nauczyciela. jak się buja na krześle i spadnie -wina nauczyciela.

Jak się zakrztusi (tak na podduszenie) "kawalkiem przyboru szkolnego-wina nauczyciela. (te przykłady są z życia wzięte)

To czy wiedząc to wszystko warto psuć sobie nerwy i udowadniać coś potem?

Dlatego właśnie rozpoczęłam ten wątek. jak użytecznie przeżyć ten czas nie denerwując się przy okazji, "a jak coś sie stanie?" Dlatego własnie ja nie chcę z uczniami wychodzić na boisko.

Masz rację to prawie paranoja, ale zdrowie psychiczne jest tylko jedno, a w szkole zbyt łatwo je stracić. Tyle

strony: [ 1 ][ 2 ]