Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Rodzice protestują przeciwko ... [ GW]
strony: [ 1 ]
kasiek29-05-2006 18:45:34   [#01]

Rodzice protestują przeciwko obecności w szkole agresywnego chłopca

Rodzice uczniów dwóch klas trzecich jednej z łódzkich podstawówek nie posłali w poniedziałek dzieci do szkoły, protestując w ten sposób przeciwko obecności na lekcjach agresywnego - jak twierdzą - dziewięciolatka.

1-->

Ich zdaniem, chłopiec zaczepia i bije innych uczniów. Jest też agresywny w stosunku do nauczycieli. Rodzice zapowiedzieli, że nie będą wysyłać dzieci na lekcje tak długo, jak długo chłopiec będzie chodził do tej szkoły.

Dyrektor placówki Marzanna Topolska powiedziała w poniedziałek, że problemy z dziewięciolatkiem trwają już od trzech lat. Przyznała, że chłopiec czasami atakuje innych uczniów, a także nauczycielki. Ale - jak twierdzi - winę za to ponoszą przede wszystkim jego rodzice.

"Rozmawiamy z nimi od samego początku, jak tylko zaczęły pojawiać się pierwsze kłopoty. Oni jednak nie reagują, a dziecko cierpi" - powiedziała.

Dodała, że szkoła zaproponowała, aby chłopiec miał indywidualne nauczanie. Jest bardzo zdolny i nie miałby z programem żadnych kłopotów. Jego rodzice odrzucili propozycję. Nie można też usunąć dziewięciolatka ze szkoły, bo jest dla niego szkołą rejonową.

Jak powiedziała Topolska, o sprawie wie łódzkie kuratorium, ale prawdopodobnie dopiero we wtorek będzie miała okazję porozmawiać o niej szerzej z kuratorem.

Według kuratorium, w tej sprawie na razie nic nie można zrobić, bo - jak twierdzi - takie jest prawo.

W poniedziałek chłopiec nie pojawił się w szkole. Jego ojciec przyprowadził tylko jego siostrę, najlepszą uczennicę szkoły. Nie chciał jednak z nikim rozmawiać.

"Sprawa jest bardzo trudna; konflikt osiągnął taki moment, gdy strony nie chcą rozmawiać, a rozmowa jest im bardzo potrzebna. Protestujący rodzice i rodzice chłopca powinni spotkać się i spróbować porozmawiać o tym co wspólnie mogą zrobić; protestujący powinni spróbować pomyśleć co by sami robili i jak się czuli gdyby chodziło o ich dziecko" - powiedziała PAP dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej na Pradze Południe w Warszawie Katarzyna Okulicz-Kozaryn.

Dodała, że jej zdaniem rodzice chłopca powinni również rozważyć możliwość przeniesienia go do innej szkoły, gdzie mógłby on "zacząć wszystko z czystą kartą", np. do szkoły integracyjnej. Podkreśliła, że nie zna tej konkretnej sprawy dlatego jej rady są czysto teoretyczne, nie mniej konieczna jest mądra praca rodziców chłopca ze specjalistami i szkołą.

Według Okulicz-Kozaryn, "mrzonką jest myślenie, że indywidualne nauczanie może sprawę załatwić; to odsunięcie problemu w czasie z nadzieją, że sam się rozwiąże (...)".

Podkreśliła, że indywidualne nauczanie to konieczność w sytuacji, gdy nie da się uczyć dziecka inaczej. Nie powinno się jednak ono odbywać zupełnie w oderwaniu od szkoły i grupy rówieśniczej. "Dobrze by było, żeby taki uczeń mógł brać udział w uroczystościach szkolnych i niektórych lekcjach" - dodała.

syrenka29-05-2006 18:52:35   [#02]
Agresywnego dziewięciolatka chyba nie trudno przytrzymać, uniemożliwiając mu bicie innych ludzi.
violka29-05-2006 19:54:39   [#03]

syrenko

przytrzymaj i zaraz będziesz mieć problem - atak fizyczny wobec dziecka

u nas jedna nauczycielka próbowała oderwać oprawcę od poszkodowanego i rodzice oprawcy zrobili karczemną awanturę jakim prawem dziecko za ramię ścisnęła - naruszyła jego osobę, dziecko ręka boli, oni sobie nie życzą by tykać jego dziecko itd... z tym to trzeba uważać

syrenka29-05-2006 19:59:31   [#04]

przytrzymaj i zaraz będziesz mieć problem - atak fizyczny wobec dziecka
Istnieje takie pojęcie jak stan wyższej konieczności. Obezwładnienie agresora nie jest atakiem.

rodzice oprawcy zrobili karczemną awanturę
I co z tego?

violka29-05-2006 20:04:45   [#05]

może nic

ale czy nie masz wrażenia że w szkołach generalnie za dużo tych awantur - czasem nie można normalnie pracować

generalnie nie chodzi o to by nie reagować, ale by uważać - żadna przyjemność takie awantury, a coraz więcej tej agresji wobec nauczycieli, więc tam gdzie się da, to zapobiegajmy

największą sztuką jest uniknięcie walki, a nie zwycięstwo w bitwie (gdzieś zasłyszane)

nn29-05-2006 20:20:02   [#06]

u mnie...

po takiej awanturze między uczniami sąd rodzinny skierował do pomocy mediatora sądowego, który ma za zadanie wyciszyć oboje agresywnych do siebie stron. Tj dzieci oraz ich rodziców. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

syrenka29-05-2006 20:29:02   [#07]

generalnie nie chodzi o to by nie reagować

Widzisz Violu, a z artykułu wynika, że w szkole to dziecko może bezkarnie bić inne dzieci i nauczycieli i nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, żeby go obezwładnić i odizolować. Jedyne co szkole przychodzi do głowy, to czekać, aż rodzice agresora coś z tym zrobią (a ci nie robią nic) albo usunąć go ze szkoły (a tego nie wolno, bo to rejon). I mamy klasyczny pat.

Podstawowym prawem ofiary przemocy jest wolność od wtórnej wiktymizacji. W szkole mnóstwo dorosłych, a dzieci jak były bite, tak są bite. Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.

Gdyby ofiarą było moje dziecko, też bym strajkowała.

grażka29-05-2006 20:31:21   [#08]

Z łódzkiej GW

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,3377776.html
syrenka29-05-2006 20:37:33   [#09]

wkleję całość, bo ciekawe

Czterdziestu pięciu uczniów z podstawówki na łódzkiej Retkini przestanie dziś przychodzić na lekcje. Wrócą do szkoły, gdy zniknie z niej ich kolega.

1-->
Trzecioklasiści ze Szkoły Podstawowej nr 41 przy ul. Rajdowej w Łodzi przyjdą dziś na pierwszą lekcję z rodzicami. Jeśli zobaczą w szkole Adama, wrócą do domów. - Nasze dzieci nie będą chodzić do szkoły aż do wakacji, a we wrześniu przeniesiemy je do innych podstawówek - zapowiadają matki dziesięciolatków.

Takiego protestu jeszcze w Łodzi nie było. Rodzice: - Wiemy o tym, ale jesteśmy pod ścianą.

Twierdzą, że Adam od trzech lat zaczepia ich dzieci, a od dwóch lat - wyzywa i bije. Młodsze i słabsze boją się chodzić do szkoły.

Chłopiec najpierw upatruje ofiarę. Krąży wokół niej i powtarza np.: "jesteś głupia". Pstryka w ucho. Pryska wodą. Zrzuca z ławek piórniki. Zabiera bluzę i wyciera nią tablicę. Gdy ofiara zaczyna się bronić, obrywa. - Adam kopie, popycha, bije pięściami - mówią zdesperowane matki. Czasami pluje albo robi kulkę ze sreberka po czekoladzie, wbija w nią igłę i rzuca.

Ostatnio trafił taką igłą kolegę z klasy w czoło, tuż nad okiem.

Od kilku miesięcy bije też nauczycieli. - Na religii wywrócił ławki i uderzył w twarz katechetkę. Pięścią! Jak na filmie - przyznaje Marzanna Topolska, dyrektorka szkoły. - Kilka tygodni wcześniej sama zostałam skopana przez Adama, a inną nauczycielkę tak mocno uderzył w ramię, że zrobił się krwiak.

Ojciec (inżynier) broni syna: - Złe zachowanie Adama to wina szkoły. W jego klasie są same łobuzy i to od nich nauczył się bić czy wyzywać. Zgoda, nie jest supergrzecznym chłopcem. Ma wady. Jest namolny, dokuczliwy, lubi za kimś chodzić i marudzić. Gdy ktoś go zaatakuje, może kopnąć, ale co ja mam na to poradzić? To nauczyciele powinni łagodzić konflikty. Poza tym uderzenie to nie pobicie.

Zdaniem ojca za protestem rodziców stoją nauczyciele i dyrektor szkoły: - Nie radzą sobie z Adamem, więc szukają haków, by się go pozbyć.

Dyrektorka: - To teoria spisku. Od początku próbujemy pomóc Adamowi. Na naszą prośbę zajmował się nim psycholog. Sugerowaliśmy rodzicom, że syna powinien przebadać psychiatra. Zaproponowaliśmy terapię rodzinną. Ale rodzice nie chcą współpracować. Traktują nas jak wrogów, nie partnerów. Prowadzą z nami wojnę, a cierpi dziecko.

W grubej teczce z dokumentami o wyczynach Adama jest opinia psychologa. Czytamy w niej: "Ogólna sprawność intelektualna na poziomie bardzo wysokim. W bardzo dobrym stopniu opanował zasady i normy współżycia społecznego. Ma jednak duży problem z przestrzeganiem tychże w praktyce. (...) Ma skłonność do reakcji wybuchowych. Wskazana współpraca rodziców ze szkołą i terapia psychologiczna".

Rodzice dręczonych uczniów szukali pomocy w kuratorium. Usłyszeli: "za bezpieczeństwo dzieci odpowiada szkoła".

- Chciałam przenieść Adama do równoległej klasy, ale zaprotestowali rodzice tamtych uczniów - mówi dyrektor Marzanna Topolska. - Zaproponowałam indywidualny tryb nauki, ale na to nie zgodzili się z kolei rodzice Adama. Zorganizowałam dodatkowe zajęcia z psychologiem dla klasy Adama i poprosiłam woźnych o czujność na przerwach. A teraz siedzę nad kolejnym pismem do kuratora. Tłumaczę, że wyczerpałam wszystkie możliwości i jedynym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa uczniom, pracownikom szkoły, ale i samemu Adamowi jest zmiana środowiska.

Dyrektorka zgadza się, że będzie to tylko przeniesienie problemu do innej szkoły. A jak go rozwiązać, czyli pomóc chłopcu?

- Ograniczyć władzę rodzicielską i wymusić w ten sposób indywidualny tryb nauki. Wtedy jest szansa, że Adam się wyciszy i za rok wróci do rówieśników.

Ojciec Adama nie przejmuje się protestem rodziców. Nazywa go "szantażem". - Nie przeniosę syna do innej szkoły, bo nie zwykłem uciekać przed przeciwnościami. Poza tym to nauczyciele są winni, nie ja.

Uczniowie z obu klas trzecich przy ul. Rajdowej - nawet jeśli nie będą chodzić do szkoły aż do wakacji - nie poniosą konsekwencji. Każdy może opuścić nawet połowę wszystkich lekcji, pod warunkiem że rodzice usprawiedliwią nieobecność. Konsekwencje poniosą nauczyciele. Jeśli we wrześniu dzieci przejdą do innych podstawówek, dla części z nich zabraknie pracy, a nad szkołą zawiśnie groźba likwidacji.

Imię chłopca zostało zmienione.
 
Ja bym jako matka innego dziecka nie wahała się go obezwładnić w ataku szaleńczej złośliwości. Nie wiem, czemu wahają się nauczyciele.
violka29-05-2006 20:59:34   [#10]

ja jako matka pewnie też nie

ale jako nauczycielka mocno bym się zastanowiła nad "łapaniem za ramię"

z pewnością trzeba szukac pomocy, pisać gdzie się da  - KO, poradzić się kuratora sądowego, wydziału d/s nieletnich na policji - tam mają specjalistów - w końcu to trochę jak rozbój - o radę zawsze mozna się zwrócić, samemu pójść do poradni (miałam kiedyś ucznia, gdzie rodzice ani mysleli się wybrać, więc chodziłam ja po wskazówki jak postępować)

w ostateczności dołożyć jedną osobę na dyżurze, a pani spędza takim Adasiem przerwę w klasie (izolować go od dzieci fizycznie - odległość w metrach)

w razie agresji nie łapać Adasia tylko ofiarę i odgrodzić ją od agresora (otoczyć opieką fizycznie - ramionami) ...itd.

nie wiem czy to coś da, ale łapanie Adasia za rękę zostawiłabym sobie na później

syrenka29-05-2006 21:06:05   [#11]

Śledząc Twój tok myślenia, Violu, zdecydowanie wolałabym zapisać dziecko do Twojej szkoły, niż do tej opisanej łódzkiej.) Ty na poczekaniu masz kilka rozwiązań :-)

Strasznie nie lubię niedecyzyjnych dyrektorów.

Zastanawiam się tylko nad tą obawą przed złapaniem za ramię. Czemu jako obca matka tak, a jako nauczycielka nie? :-)

maeljas29-05-2006 21:18:15   [#12]

Wiola

właśnie - dlaczego nie?

Ja złapałbym za ramię - tu musi nastąpić natychmiastowa hiperkorekcja zachowania

jest problem - zachowanie chłopca przez brak natychmiastowej reakcji  jest wzmacniane - dodatkowo obronna postawa ojca (bagatelizowanie agresji synka) też wzmacnia negatywne zachowania chłopca

DYREK29-05-2006 21:32:47   [#13]

może tu jest przyczyna

"Środowisko rodzinne bardzo mocno oddziaływuje na dziecko, wyrabia w nim różne sposoby wartościowania, oceniania, podsuwa mu wzorce zachowań. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziecko będzie tak traktować innych ludzi, jak samo było traktowane przez rodziców, np. z miłością lub wrogością, niechęcią, z życzliwością i szacunkiem lub lekceważąco itp. Wzorem, jak traktować innych, jest też dla dziecka sposób odnoszenia się rodziców do siebie: życzliwy, czuły lub niechętny, złośliwy. "

violka29-05-2006 21:34:49   [#14]

po prostu ja mam zawsze pod górkę

życie więc nauczyło mnie szukania różnych rozwiązań

z tym ramieniem też przerabiałam (chodziło o inną nauczycielkę)

 - ona sam potem mówiła że w momencie łapania się zreflektowała - był to specyficzny uczeń (wolę nie rozwijać tematu tej specyfiki) - obie miałyśmy pietra, ale razem stawiłyśmy czoła rodzicowi - dałyśmy radę (było oskarżanie o molestowanie i straszenienie sądem ...), ale teraz mocno uważamy na ręce swoje - staramy się większość sytaucji uprzedzać, działać "siłom i godnościom osobistom", tudzież stanowczym tonem - lepiej dmuchać na zimne

trzeba dobrze dziecko znać - jednego można za ramię, innego nie - ot co

a co łapania jako matka- to jasne - podobno w sytaucji zagrożenia działą instynkt ;-)))  jako nauczycielka - cóż wobec obcych dzieci staram się zachowywać profesjonalny dystans i spokój

syrenka29-05-2006 22:06:24   [#15]

Violu :-)

było oskarżanie o molestowanie i straszenienie sądem 
Były to najprawdopodobniej groźby karalne.

:-)

violka29-05-2006 23:30:54   [#16]

były

ale jak już pisałam - dzieci specyficzne i rodzice też

gra nie warta świeczki  - już udało nam się spacyfikować ten specyficzny problem ;-))

już po wszystkim - teraz kolejna górka ;-)) z perspektywy czasu i wydarzeń, tamto to pryszcz ;-)

Konto zapomniane30-05-2006 00:10:49   [#17]

a może czas powiedzieć "dosyć!"

Obserwując sytuację w obecnej szkole oraz czytając o różnych incydentach w innych szkołach mam ochotę powiedzieć DOSYĆ!!! Może wreszcie nadszedł już ten moment żeby uświadomić sobie a zwłaszcza rodzicom niewychowanych dzieci,że jeżeli nie powinni nauczyczyć własnych dzieci funkcjonowania w społeczeństwie to może niech zaczną ponosić tego konsekwencje.Dlaczego rodzice, którzy włożyli wiele trudu aby swoje dzieci przystosować do życia społecznego,teraz boją się posyłać dzieci do szkoły bo szkołą trzęsie mały gówniarz i jego ojciec?Dlaczego mężczyzna, który przez 9 lat nie potrafił nauczyć własnej pociechy podstawowych zasad zachowania- teraz śmie oskarżać nauczycieli o nieudacznictwo? Dlaczego nie staramy się bronić 40 dzieci tylko poświęcamy uwagę dziecku, które na to zupełnie nie zasługuje? Przecież cała szkoła wraz z pedagogami nie może dostosować swojej działalności do 1 dziecka- to ono musi się dostosować do ogółu.A jeżeli tatuś tego nie rozumie, to może mu wręczyć dyscyplinarne usunięcie dziecka ze szkoły i niech się martwi, gdzie z taką opinią znajdzie inną szkołę.Przerażają mnie czasy chowania a nie wychowywania dzieci oraz bezkarności rodziców.Jeżeli dalej będziemy pozwalać na takie traktowanie to w którymś momencie nie podołamy żądaniom,pretensjom,oskarzeniom rodziców i ogromnej odpowiedzialności, która już wymyka nam się spod kontroli.Przez takie zachowania jednostek nie jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwa większości.Więc może zmieńmy nasze podejście do "przyszłych bandytów".Jeżeli tego nie zrobimy to w przyszłości zamiast nich my zapełnimy więzienia,ponieważ na naszych oczach jedne dzieci będą krzywdzić inne- i to oczywiście będzie nasza wina i bedzie za późno żeby coś zmienić. O ile już nie jest za późno! Stańmy wreszcie po stronie tych,po których stać powinniśmy-to tym dobrym dzieciom dzisiaj jest potrzena pomoc i zainteresowanie bo na to zasługują i zadbajmy o własną przyszłość i dobre imię...też na nie zasługujemy

syrenka30-05-2006 06:44:12   [#18]

Jest potrzeba pierwszego wygranego procesu przeciwko szkole, która w takich okolicznościach nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa pozostałym uczniom.

Zapadnie pierwszy wyrok i ...zaraz się rozwiązania znajdą, a kuratorium przestanie nabierać wody w usta.

bogda430-05-2006 07:02:32   [#19]

z ostatniej chwili...

  Sprawę znamy dobrze - mówi Jadwiga Jakóbczyk, dyrektor wydziału kształcenia podstawowego i gimnazjalnego w kuratorium. - Szkoła zrobiła bardzo wiele, by ją rozwiązać, ale wyczerpała już wszystkie możliwości.

Co dalej?

- Wszczęta z urzędu została sprawa dotycząca ograniczenia praw rodzicielskich rodzicom chłopca - mówi Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi. - Rozprawa odbędzie się 27 czerwca.

grażka30-05-2006 07:11:44   [#20]

dodam całość

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,3380443.html
mażaryw30-05-2006 12:30:42   [#21]
Najbardziej "podoba" mi się podejście tzw. kuratorium. 1. szkoła jest winna, 2. nawet jak jest inaczej to patrz p.1. Ciekawe ile potrzeba ankietek by taką sprawę było w stanie pomóc rozwiązać.
nalix30-05-2006 13:57:05   [#22]

resocjalizacja

Zdaje się, że na Zachodzie wymyślono specjalne placówki odosobnienia dla uczniów z takimi problemami, które przeprowadzają ich resocjalizację.

grażka30-05-2006 19:01:23   [#23]
Ma być w faktach teraz o tym...
bogda430-05-2006 19:30:29   [#24]

no i było w faktach.

 Prokurator się za to wziął.
Doris30-05-2006 19:44:40   [#25]

Psycholog

Może przejęlibyśmy od zachodu również dobre rzeczy. Na szkoleniu z psychologiem nauczyłam się jednego: w takich sytuacjach tylko zmiana środowiska coś pomoże. Jezeli nie, to co roku zmiana szkoly najlepiej na taką, ktora jest daleko od miejsca zamieszkania, aby Tatuś trochę dziecko podowoził. Pdsycholog powiedział, że jest sprawdzona i słuszna metoda stosowana na zachodzie.
syrenka30-05-2006 19:59:35   [#26]
Smutne to, że w Polsce załatwić coś można tylko strajkiem.
Konto zapomniane30-05-2006 20:08:41   [#27]
beata1 zgadzam sie z toba
Leszek30-05-2006 20:30:31   [#28]

ale gdzieś ty mażaryw wyczytał (#21)

"podejście tzw. kuratorium. 1. szkoła jest winna, 2. nawet jak jest inaczej to patrz p.1."...

 a moze fantazjujesz?...

pozdrawiam

syrenka30-05-2006 20:36:59   [#29]

Gdyby kuratorzy nie uchylali się od przenoszenia ucznia do innej szkoły w uzasadnionych przypadkach, możliwa byłaby skuteczna praca z takim dzieckiem w innym środowisku, a i dla rodziców uciążliwość dalszych dojazdów mogłaby być czynnikiem wzmacniającym ich wysiłki wychowawcze.

Prawo jest, tylko kuratorzy je sabotują.

Leszek30-05-2006 20:40:42   [#30]

przy przenoszeniu "karnym" ucznia bierze się także pod uwagę zdanie szkoły, która miałaby przyjąć dziecko...

zgadnij syrenko jakie było zdanie szkoły (znam osobiscie 3 takie przypadki z ostatnich lat) mającej przyjąć "karniaka"...

a uważasz, ze można podrzucać innym "karniaka" nie biorąc pod uwagę ich zdania... ciekawe jak określiłabyś takie działanie ko...

pozdrawiam

AnJa30-05-2006 20:43:32   [#31]
analogicznie do prznszenia do innej klasy  zdanie wychowawcy oraz rodziców z tej uszczęsliwianej klasy

choć w gimnazjów miałem taką wychowawczynie, co kolekcjonowała różne takie podpadziochy
syrenka30-05-2006 21:09:49   [#32]

Leszku!

Ja tego nie traktuję jako przenoszenia "karnego". Po prostu przeniesienie w inne środowisko, gdzie łatwiej dziecku pomóc, między innymi z tej przyczyny, że wyrwało się je z pewnego schematu. W nowym środowisku dziecko ma szanse zafunkcjonować na nowo, w nowej roli.

Wkroczenie w takim momencie ze zdecydowanymi działaniami wychowawczymi ma duże szanse na sukces, chociaż stuprocentowaj pewności nigdy przecież nie ma.

Na zadane pytanie odpowiem: tak, uważam, że można wybranemu własną decyzją dyrektorowi "podrzucić karniaka" nawet wbrew jego woli, jeżeli w całej okolicy nie ma żadnego odważnego, który umie i dobrowolnie zgodzi się zmierzyć z problemem oraz jeżeli wymaga tego dobro dziecka i jest to właściwa droga do zrealizowania obowiazków nałożonych na szkolnictwo przez ustawę.

Ten system jakoś źle funkcjonuje u podstaw. Przecież dla dyrektora powinien to być zaszczyt, dowód zaufania, publiczne uznanie jego dotychczasowych osiągnięć! Naprawdę nie ma takich dyrektorów, którzy na prośbę (tak to ujmijmy) kuratora i w dowód uznania dla ich kompetencji, podejmowaliby się pracy z uczniem trudnym w razie potrzeby? Naprawdę kurator na swoim terenie nie potrafi stworzyć kilkuosobowego zespołu takich dyrektorów, doprowadzić do tego, że wypracują oni sobie odpowiednie metody pracy i będą się nimi dzielić?

Czy w ogóle w kuratoriach istnieją procedury na taką okoliczność? Czy jest jasne, że uczeń taki powinien trafić do nowej szkoły bez informowania nowych kolegów i ich rodziców, że to jakiś gagatek i wyrzutek z innej placówki, za to z porządną i fachowo sporządzoną teczką zawierającą diagnozę, opis problemowych zachowań, dotychczasowe podjęte środki z analizą ich (nie)skuteczności oraz plan pracy na przyszłość (opracowany być może przez kilkuosobowy zespół fachowców na prośbę i z ramienia kuratora oświaty)?

Niechże przestanie być wreszcie tak, że każda szkoła - pozbawiona jakiejkolwiek fachowej pomocy - sobie rzepkę skrobie, a kuratorzy umywają ręce, udając że to nie ich problem!

zgredek30-05-2006 21:10:51   [#33]
syrenka na dyrektora!!!
JACOL30-05-2006 21:21:23   [#34]

Jestem ciekawy czy fachowcy istnieją realnie...

syrenka napisała:

plan pracy na przyszłość opracowany być może przez kilkuosobowy zespół fachowców

Czy ktokolwiek słyszał o takim sensownym planie pracy opracowanym przez zespół fachowców? Jacy to byli fachowcy? Często odnoszę wrażenie, że brak wiedzy, jak postępować w danej sytuacji, zastępowany jest ślepą wiarą w fachowców. A może jest jakies forum fachowców na którym dyskutują oni co sie robi w takich sytuacjach? Ja myślę, że jest gorzej. Fachowców nie ma! Fachowców nie ma bo my nimi nie jesteśmy. Nikt nie zastanawiał co robić. Nie ma żadnej wiedzy na ten temat, jak postepować z takim uczniem. Król jest nagi. Świadczy to o słabości intelektualnej naszego środowiska, o tym, że najważniejsze kwestie polskiej szkoły nie są elementem refleksji pedagogicznej, że podręczniki z pedagogiki to kupa śmieci, że teorie o jakich uczymy się na studiach mają się nijak do rzeczywistości. Mocno przesadziłem?

Leszek30-05-2006 21:21:24   [#35]

powiedziałbym więcej Bożeno, choć może Syrenka nie chciałaby...

pozdrawiam

Marek Pleśniar30-05-2006 21:29:12   [#36]

wolałbym mniej amatorsko a bardziej praktycznie

 

to jest przenoszenie karne - w większości przypadków

(z prostej przyczyny - ucznia który jest krzywdzonym w danej szkole a nie krzywdzącym przyjmie inna szkoła bez "namów" kuratora)

 

wychowawcy mawiają w takich przypadkach o użyciu "zaplecza"

przekonujesz do czasu ale masz zaplecze - rodzaj grubej pały w zanadrzu - gdyby rozmówca zmienił się w agresora

amator rozrabiania musi wiedzieć że są granice jego wybryków

-----------

dyrektorzy często są informowani i odbywają się często negocjacje (KO-obaj dyrektorzy)

dogadują się z tym tak, że "ja Ci przyjmę twojego łobuza - a ty przyjmiesz mojego jak się zdarzy" :-)

dla dyrektora to nie żaden zaszczyt lecz kłopot - z którym jednak się godzi bo jest zawodowcem. Boryka sie z nim i z każdym kolejnym który przyjdzie. Jeden, trzy, dwadzieścia. I tak całe zawodowe życie.

zawsze te przypadki będą. Zwykła statystyka i znak czasów

---------------

to nie dyrektor na codzień będzie zaszczycany tym uczniem lecz nauczyciele, dzieci, wszyscy z którymi uczeń będący źródłem tych wszystkich radości po przeniesieniu się zetknie

Brytyjczycy pojmując to równie praktycznie bez cackania przenoszą łobuziaka do następnej szkoły

potem do dalszej

potem do jeszcze dalszej

być może w odleglejszej dzielnicy

syrenka30-05-2006 21:40:55   [#37]

Takie mi się jeszcze nasuwa

pytanie do Leszka:

Szanuję Twoją wiedzę i doświadczenie, ale nie chcesz chyba powiedzieć, że kurator oświaty mógłby nie radzić sobie z obowiązkami wynikającymi z zajmowanego stanowiska, prawda? Jeżeli nie potrafi w ciągu roku szkolnego umieścić trzech uczniów w podległych sobie placówkach, może nie powinien startować w konkursie na to stanowisko?

Nawet w harcerstwie pewne sprawy załatwia się po prostu rozkazem. Urzędnik państwowy ma w tym celu decyzje.

Przepraszam za ostre słowa, ale jako matka jestem zbulwersowana i zniesmaczona narastającą falą agresji w szkołach i bezradnością systemu.

W pełni popieram łódzki strajk.

Po odświeżeniu do Marka:
wolałbym mniej amatorsko a bardziej praktycznie
Ja mam prawo po amatorsku domagać się odpowiednich działań od fachowców. Ja nie muszę być w tej kwestii profesjonalistką. Ja jestem tylko matką, a szkoła ma zapewnić moim dzieciom bezpieczeństwo.
:-)

Marek Pleśniar30-05-2006 21:57:32   [#38]

więc nie radź tylko się domagaj;-)

widzisz...

nie ma bardziej okropnego stwierdzenia jak o podległych sobie placówkach

może się zdarzyć że kurator nie zdołą nikogo umieścić w innej szkole

i w większosci przypadkó kuratorzy ODMAWIAJĄ przenoszenia uczniów

bo odpowiedzialność każe im nie rąbać dzieciaka do "podległęj sobie szkoły"

(co nie jest prawdą - szkołą nie jest podległa a system oświatowy w Polsce działa inaczej - mamy Polskę samorządową)

tak więc nie pcha się dzieci gdzie bądź bo tak jaśnie pan urzędnik kazał lecz urzędnik bada sytuację i sprawdza czy przeniesienie ucznia jest możliwe - czy nie zrobi niedźwiedziej przysługi i przenoszonemu i szkole "docelowej"

często się zdarza, że dyrektorzy odmawiają - udowadniając (to chyba negocjacyjne i demokratyczne rozwiązanie) że "to nie do nich"

nie nazwałbym takiego kuratora nieudolnym lecz mądrym

 

wszystko z zewnątrz jest bardzo proste, prawda?

dlatego apelowałem o coś;-)

syrenka30-05-2006 22:07:35   [#39]

więc nie radź tylko się domagaj;-)
Ja w tym wątku nic nie radzę, tylko się domagam.

często się zdarza, że dyrektorzy odmawiają - udowadniając (to chyba negocjacyjne i demokratyczne rozwiązanie) że "to nie do nich"
nie nazwałbym takiego kuratora nieudolnym lecz mądrym
I jak tak wszyscy mu odmówią, to on tak sobie po prostu z tą odmową zostaje i nie robi nic, tak? Co powiedziałbyś o dyrektorze, któremu wszyscy nauczyciele odmówili przyjścia na radę pedagogiczną i on tak sobie siedzi sam biedny w tej sali?

Co do podległych placówek pozostanę jednak na użytek tej akurat dyskusji przy swoim, potocznym rozumieniu tego pojęcia :-)

syrenka30-05-2006 22:30:07   [#40]

Jeszcze słówko do Jacola

najważniejsze kwestie polskiej szkoły nie są elementem refleksji pedagogicznej. Mocno przesadziłem?

Kiedy patrzę na dokument pn. Mierzenie jakości pracy szkoły, dochodzę do wniosku, że nie bardzo przesadziłeś :-)

DYREK30-05-2006 22:42:24   [#41]

A może tak:

  • szkoła ma prawo w ściśle określonych sytuacjach wyrzucić ucznia,
  • rodzic ma wtedy obowiązek poszukać szkoły (publicznej lub niepublicznej) dla swojego dziecka,
  • jeżeli rodzic w określonym czasie nie znajdzie szkoły Kurator wskazuje szkoły  które muszą przyjąć ucznia.
zgredek30-05-2006 22:44:56   [#42]
ilu uczniów z waszych szkół przenieślibyście do innych?
Jacek30-05-2006 22:55:46   [#43]

ja jednego :-)

sie dogadałem jak Marek mówi...ja Ci tego a ty mi innego jak bedziesz miał potrzebe..

flaszki nie wspomnę :-)

Jacek30-05-2006 22:56:38   [#44]
a teraz to nie mam potrzeb takich :-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]