Debata samorządowa.
Prof. Antoni Jeżowski – prowadzący.

Poprowadzenie bardzo istotnej części VI Kongresu Zarządzania Oświatą - debaty samorządowej - powierzono profesorowi Antoniemu Jeżowskiemu, który przedstawił jej właściwy temat: „Jak zapewnić racjonalność organizacji i finansowania oświaty. Uwagi o zasadności sporządzania strategii oświatowych”.
 

Prelegent na wstępie odnotował swoje obawy i nadzieje związane ze strategiami oświatowymi przygotowywanymi przez jednostki samorządu terytorialnego. Profesor zwrócił uwagę na to, że większość strategii nie dotyczy spraw najważniejszych dla edukacji, a w wielu z nich dominują sprawy demografii i finansowania, jako że cele oświatowe w największym stopniu pochłaniają budżet samorządowy. Często także słowo „strategia” może być zastąpione słowem „redukcja”, a urzędnicy i politycy wynajmują firmy, które mogą zwyczajnie obciążyć podjęciem decyzji. Wiele strategii zostaje opracowanych i przyjętych, ale nie zawsze pociąga to za sobą ich wdrożenie. Referent w oparciu o analizy ORE przypomniał i przeanalizował cele, które przyjmują sobie samorządy, pośród których na pierwszym miejscu znalazło się rozszerzenie oferty, a więc przede wszystkim nauczanie nowych zawodów, znacznie wyprzedzając drugą w kolejności - jakość nauczania oraz trzecią – bazę materialną. Nadzieję budzi – stwierdził specjalista – to, że w wielu gminach i powiatach wreszcie rozmawia się systemowo o problemach oświaty, a także to, że opracowano kilka dobrych strategii lokalnych jej  rozwoju, dzięki którym staje się ona usługą lokalną i może korygować błędne uogólnienia powstałe na wyższym szczeblu. Coraz częściej też próbuje się rzetelnie analizować sytuację finansową z uwzględnieniem jakości edukacji. Ostatnim punktem wystąpienia, bardzo prowokującym do dyskusji, było przedstawienie kryteriów, jakie według wyliczeń muszą spełniać miejskie i wiejskie szkoły podstawowe oraz gimnazja, aby subwencja się zerowała. Kryteria te określały liczbę uczniów w szkołach i oddziałach, która zapewnia samobilansowanie się szkoły.

Jako pierwszy do zaprezentowanego wyliczenia odniósł się Mariusz Tobor, menedżer ds. doradztwa oświatowego z VULCANU. Uznał je za pomocne, ale zwrócił uwagę, że powodzenie zależy również od tego, jak ułożą się oddziały w szkole. Pozytywnie odniósł się do opinii profesora Jeżowskiego odnośnie istotnej roli coraz poważniejszej rozmowy o oświacie. Podkreślił również, iż wielkim problemem z wprowadzeniem lekarstwa, nawet jeśli mamy już diagnozę sytuacji, pozostaje mentalny opór ludzi, w tym nauczycieli.

Krzysztof Skolimowski z Warszawy zadał pytanie do rachunku, biorąc pod uwagę przedszkola. To pytanie nie mogło spotkać się jednak z precyzyjną odpowiedzią, ponieważ wyliczenie nie uwzględnia przedszkoli. Profesor zaznaczył, że rachunek jedynie pokazuje, iż liczba uczniów większa niż przewidziana w oddziale gimnazjum lub podstawówki w miejscowości o określonej liczbie mieszkańców wymusza dodawanie kolejnych godzin i dopiero w momencie, gdy liczba ta będzie wynosiła tyle, że będziemy w stanie wydzielić o jeden oddział mniej (przy tej samej liczbie uczniów w roczniku), będzie to tak samo opłacalne. Innymi słowy, trzy oddziały trzydziestoosobowe są równie opłacalne, jak cztery oddziały dwudziestoczteroosobowe.

Następnie głos zabrał mężczyzna, który zapytał, czy szkoła z założenia nie jest przypadkiem organizacją non-profit, dziełem nie dla zysku, nakłaniając do refleksji nad właściwym celem funkcjonowania oświaty i powszechnie nieuwzględnianą opinią jej głównego klienta.

Dużo emocji wywołała opinia Leszka Dorosza, burmistrza Międzyzdrojów, który zauważył, że bilansowanie dochodów i wydatków bieżących jest niechlubnie nazywane „przejadaniem środków przez samorządy”. Prosił on o zjednoczenie samorządowców i postulował, aby nie traktować inwestycji długoterminowych (w szkoły, w sale, w nauczycieli) jako wydatków bieżących. Dorosz chciałby również wprowadzić większą swobodę samorządowców w kształtowaniu własnych budżetów.
 

Irena Koszyk, Naczelnik Wydziału Oświaty z Opola, stwierdziła, że dodatek wyrównawczy jest problemem dla samorządowców. Za bardzo istotną uznała debatę o edukacji na poziomie wprowadzania strategii przy zaangażowaniu także dyrektorów szkół i rodziców tak, aby powiązać strategię z potrzebami ucznia w danym środowisku.

Jarosław Łabęcki, wiceburmistrz Libiąża, podzielił się własnymi doświadczeniami we współpracy z samorządowcami. Stwierdził, iż problem leży w tym, że wszyscy są głęboko przekonani o swojej wiedzy w kwestiach oświaty, tymczasem dramatyczna sytuacja Libiąża została opanowana jedynie dzięki zewnętrznej diagnozie, o którą poprosił wiceburmistrz firmę VULCAN.

Radosław Wróblewski z Lubuskiego Kuratorium Oświaty zwrócił z kolei uwagę na problem definiowania pojęcia jakości. Podkreślił, że strategia pomaga zdefiniować jakość na poziomie JST i wymaga wskaźników, które pozwalają obserwować zmiany.

Pojawiły się też głosy przeciwne. Dyrektor gimnazjum obecny na debacie zaapelował, żeby nie wierzyć zbytnio w "magię słupków".

Na koniec prowadzący orzekł, że jakość jest pojęciem względnym. Strategia zawiera cele, które zawsze trzeba przełożyć na konkretne zadania i one muszą już mieć odpowiednie mierniki i wskaźniki. Podobnie – odnotował profesor – przebiega absorpcja środków z Unii Europejskiej. Podsumowując debatę, stwierdził, iż obawy jego nie do końca zostały rozwiane, za to został utwierdzony we wspomnianych we wstępie do debaty nadziejach.